Konwersacja to sztuka, ale nie tylko mówienia, ale i słuchania. Faktycznego wsłuchania się w to co on chce nam przekazać rozmówca. Jest to wzajemność, wymiana zdań, wsparcie, pochwała, pomoc… ma wielkie znaczenie w każdej relacji. Zobacz jak można poprawić ten obszar życia:)
Sztuka konwersacji
Człowiek nawiązuje relacje poprzez działanie i rozmowę. Jesienne wieczory to dobra pora na to drugie. Rozmowa może być jednym ze sposobów przyjemnego spędzania czasu z bliskimi lub… katastrofą. Wszelkie konflikty: osobiste, zawodowe, rodzinne – zaczynają się od błędów w komunikacji. Od maleńkiego uczymy się mówić, jednak nie doceniamy uczenia się sztuki konwersacji. A to właśnie ona prowadzi do porozumienia. Czasami sami nie wiemy, dlaczego nie możemy się z kimś „dogadać”. Jeśli ta osoba nie jest dla nas ważna, możemy ją omijać. Gorzej, jeśli jest to ktoś, z kim mamy do czynienia na co dzień i nie da się uniknąć wymiany zdań. Warto poznać uniwersalne zasady udanej rozmowy, do zastosowania zarówno w życiu rodzinnym, jak i zawodowym:
Słuchanie. To najważniejsza umiejętność w sztuce konwersacji. Wcale nie mówienie! Jeśli wiesz, co ktoś chce Ci powiedzieć, przerywasz, nie proszona doradzasz – to znaczy, że słyszysz, ale nie słuchasz. Na pewno nie będzie porozumienia, za to sprzeczka lub wycofanie rozmówcy – murowane.
Słowotok. Zdecydowanie przeszkadza w koncentracji rozmówcy. Jeśli wszystkie Twoje wypowiedzi zawierają sto zdań, a mogłyby się zawrzeć w dwóch, nie dziw się, że otoczenie „się wyłącza”. Sama je do tego zmuszasz. W zalewie słów ta istotna informacja umyka. Sama sobie nie dajesz szans na precyzję wypowiedzi, niezbędną, jeśli zależy Ci, byś była zrozumiana.
Mowa ciała. To bardzo istotny element rozmowy. Oczy nie kłamią. Nawet najbardziej zaprawionego w boju manipulanta zdradzą zwężone źrenice. Często nie lubimy oglądać siebie na nagraniach wideo, bo nie widzimy, w jaki sposób się komunikujemy: jak zachowuje się nasze ciało, jak brzmi głos, jakiego używamy tonu. Tymczasem samoświadomość podnosi skuteczność komunikowania się. Poprzez ton i spojrzenie możesz wyrazić aprobatę lub odrzucenie. Wyuczone gesty, używane w sposób wymuszony lub w nieadekwatnych sytuacjach, wprowadzają niepokój u rozmówcy i nie skupi się on na tym, co mówisz, tylko będzie się zastanawiał, jak najszybciej Cię pożegnać. Wytrawny interlokutor będzie miał niezły ubaw patrząc, co wyprawiasz z własnym ciałem.
Chwalmy publicznie, gańmy na osobności. Każdy lubi być doceniony i pogłaskany. Rodzic, szef – jeśli nie chce problemów, powinien nauczyć się okazywać wdzięczność i doceniać starania. Jeśli to umiesz, łatwiej będzie Ci egzekwować i wymagać, bo zarówno dziecko, jak i pracownik, chętniej podporządkują się dobremu szefowi. Złego będą unikać. Jeśli szef lub rodzic jako narzędzia używa zastraszania, zamiast oddanych współpracowników czy członków rodziny ma niewolników czekających na okazję do wyzwolenia.
Konsekwencja. „Zaraz dostaniesz w tyłek”. „Jak nie wyrzucisz śmieci, zabiorę ci komputer”. „Jak nie przyjdziesz w niedziele, nie dostaniesz premii”. Porozumiewanie bez przemocy nie polega na zezwalaniu na wszystko i wchodzeniu na głowę, tylko na mądrym stawianiu granic i wyciąganiu obiecanych konsekwencji. Ta zasada sprawdza się zarówno przy kierowaniu zespołem, jak i własną rodziną. Straszenie „daniem w tyłek”, tak powszechne w polskich domach, pokazuje bezradność dorosłych i uodpornione na tę groźbę dzieci. W przypływie złości rodzic zakazuje różnych rzeczy, często nieadekwatnie do przewinienia, a kiedy się zorientuje, że przesadził – odpuszcza. Straszenie zabraniem premii, jeśli spowodowane jest „widzi mi się” szefa, a nie ma oparcia w złej pracy, świadczy o braku umiejętności menadżerskich zwierzchnika. Zapowiadanie konsekwencji i wyciąganie ich jest dobrym narzędziem, bo buduje wiarygodność, wyznacza granice. Do tego muszą być spełnione następujące warunki: niech to będą konsekwencje adekwatne do przewinienia, i skoro uprzedzasz, że coś zrobisz – zrób! Jak odpuścisz w imię „miękkiego serca” (a tak naprawdę braku pewności siebie), tracisz wiarygodność.
Mówienie wprost. Są kultury, w których jest to niedopuszczalne. U nas mało kto umie i ma odwagę… Flirt, żart, opierają się na dwuznaczności i w tym tkwi ich urok. Jeśli jednak zależy Ci, aby uzyskać coś konkretnego, mów wprost. Czekając na czyjąś domyślność możesz się przeliczyć i zostać z niczym. Im bardziej Ci na czymś zależy, tym bardziej warto o tym mówić bez żadnych gierek. Jeśli będziesz osobą mówiącą wprost, będziesz dostawać komunikaty wprost. Oszczędzi to czas i nerwy. „Taka jestem zmęczona, wyjechałabym gdzieś” – to dobry komunikat, jeśli wyjazd tylko Ci się marzy, ale wcale nie chcesz teraz wyjeżdżać. Więc nie miej pretensji, że partner nie zrozumiał, o co chodzi. Jeśli jednak bardzo Ci zależy, żeby pojechać na romantyczny weekend, warto powiedzieć: „Jestem taka zmęczona. Marzę, żebyś za tydzień zabrał mnie na weekend do Krakowa”. Powiedzenie czego chcesz i kiedy, daje pole do negocjacji i uzgodnień: może nie za tydzień, a może niekoniecznie Kraków. A jest szansa, że jedno i drugie. Jeżeli chcesz, by słuchacz dobrze Cię zrozumiał, daj mu szansę. Jasno formułuj swoją wypowiedź. To, co i w jaki sposób mówisz, dostosuj do odbiorcy. Litanię podziel na krótsze części i upewnij się, że dobrze zostałaś zrozumiana, prosząc o powtórzenie tego, co jest dla Ciebie najważniejsze. Łatwiej jest wytłumaczyć jeszcze raz, inaczej dobierając słowa, niż odwracać skutki nieporozumienia.
Pojęcia abstrakcyjne. Umawiając się z kimś na zrobienie czegoś, upewnij się, że tak samo definiuje takie pojęcia jak: szybko, ładnie, dobrze. Jeśli kobieta robi mężczyźnie wyrzuty, że dawno nie przyniósł jej kwiatów, on może poczuć się dotknięty, zaatakowany, bo przecież przyniósł bukiet róż w zeszłym roku.
Precyzja. Niezbędna przy negocjacjach, komunikatach i prośbach. Jeśli prowadzisz dysputę filozoficzną, rozmowę o pogodzie albo snujesz opowieść z baśni tysiąca i jednej nocy, możesz się popisać zasobem słów i metaforami. Jeśli masz konkretną sprawę do załatwienia, nastaw się na konkretny przekaz. Podobno coś takiego jak precyzja wypowiedzi nie istnieje, ale warto próbować 🙂
Spójność. Lubimy przebywać w towarzystwie osób przewidywalnych. To nam daje poczucie bezpieczeństwa. Chyba że ktoś jest uzależniony od emocjonalnego rollercoastera, ale to inny temat. Osoba przewidywalna to taka, której komunikaty na wszystkich płaszczyznach (słowa, gesty, mimika, ton, ubiór, zapach – a tak!) są spójne. Kobiety narzekają, że nie ma prawdziwych mężczyzn – cokolwiek to znaczy. A mężczyźni, że kobiety nie wiedzą, czego chcą. Kobiety po prostu bywają w swoich komunikatach niespójne. Z jednej strony manifestują absolutną niezależność i samodzielność, z drugiej tęsknią za silnym męskim ramieniem. Jedno nie wyklucza drugiego, ale warto zwrócić uwagę, jakie komunikaty wysyłasz. Jeśli akceptujesz konsekwencje, nie ma problemu. Jeśli nie, warto zastanowić się nad tym, z czego wynika brak spójności. Najczęściej z braku pewności siebie, czasami maskowanej ekspansywnością i robieniem wokół siebie zamieszania. Brak spójności wyjdzie też wtedy, kiedy udajesz kogoś, kim nie jesteś; robisz coś, na co nie masz ochoty; zgadzasz się na coś, co jest wbrew Tobie. Uważny rozmówca to wyłapie i stracisz wiarygodność.
Intencje. Możesz mieć najlepsze, ale to nie znaczy, że będą one dla wszystkich czytelne. Jeśli kogoś lubisz, przyjemniej Ci się z tą osobą rozmawia. Jeśli ktoś nie lubi Ciebie, raczej trudno będzie o miłą pogawędkę. Pomyśl, po co macie ze sobą rozmawiać. Jeśli po nic, lepiej sobie darować. Jeżeli to jest Twój szef czy współpracownik, w Twoim interesie jest, żeby zrozumieć i nie przegapić czegoś dla Ciebie ważnego tylko dlatego, że on Cię wkurza. Zanim przypiszesz komuś złe intencje, przyjrzyj się swoim.
Argumenty. Ich siła bywa powalająca. To duża sztuka umieć dyskutować na argumenty, a nie na emocje. Szczególnie gdy w grę wchodzi porozumienie. Negocjacje w sprawie urlopu, zakupu nowego samochodu, wychowywanie dzieci – to nic innego jak wywieranie wpływu przy pomocy argumentów. To filar całej komunikacji międzyludzkiej. I nie ma w tym nic złego, o ile nie ma złych intencji. Manipulacja zawsze podszyta jest kłamstwem. Hołduje zasadzie: „Po trupach do mojego celu, a co będzie z tobą, mam gdzieś”.
Kompromis. Bywa zgniły. Jeśli on chce jechać w góry, a ona nad morze – wyjazd na Mazury może nie zadowolić żadnej ze stron. Warto iść w kierunku: dzisiaj zrobię tak, jak chcesz, a jutro poproszę cię o wzajemność. Ty dla mnie zrezygnowałeś z wypadu na ryby, ja nie będę cię na siłę ciągnęła na obiad do mamusi. Respektowanie wzajemnych potrzeb przy klarownym zaznaczaniu własnych jest najskuteczniejszą metodą porozumienia. A jeśli potrzeby się rozjeżdżają? To temat na inny artykuł.
Większość osób myśli, że umie rozmawiać.
Warto zrobić test: poproś tych, do których masz zaufanie, aby na kartce w punktach wymienili, jakie masz plusy i jakie minusy jako rozmówca. Przeczytaj dopiero wtedy, gdy będziesz sama – zapobiegniesz tłumaczeniom własnym i bliskich. Z odczuciami się nie dyskutuje. Skoro tak Cię odbierają… Możesz się zdziwić. I zdecydować: pasuje Ci to, czy jest to obszar do rozwoju…