Dostałam maila z zaproszeniem na weekend do Przystanku Relaks. Od razu uśmiechnęłam się do niego cała 🙂 Relaks to to, czego ostatnio najbardziej mi brakuje. Dlatego tym bardziej zapaliłam się do tego pomysłu i odpowiedziałam praktycznie tego samego wieczoru. Pisałam sercem i wysłałam intencję w świat, że bardzo chcę tam jechać. Z radością i nadzieją w sercu poszłam spać.
Mail wysłany, kolejny dzień przyniósł nowe wyzwania i tak intencja poszła w świat, a ja zabrałam się za moje obowiązki i … zapomniałam o konkursie. Aż tu pewnego dnia w skrzynce wylądował mail od dziewczyn, które potwierdziły moje uczestnictwo. Poczułam się szczęśliwa 🙂 Radość ze mnie tryskała! Wystarczyło poczekać na szczegóły i spakować torbę 🙂 Czułam podskórnie, że będzie dobrze, jednak całość przerosła moje oczekiwania!
Nadszedł ten dzień i wyruszyłam w drogę. Świeciło słońce i nie było tak zimno jak przez ostatnie dni, dlatego jechało mi się świetnie. Niestety w nowych okolicach często się gubię, więc i tym razem tak było, szczególnie przy samym końcu drogi. Kiedy dotarłam ukazał się moim oczom dom – Przystanek Makowica.
Weszłam i przywitały mnie gospodynie. A później po kolei przywitałam się z uczestniczkami tego weekendu, które już były na miejscu. Na szczęście nie dotarłam ostatnia 🙂
Kiedy już wszystkie uczestniczki były na miejscu gospodynie nas przywitały uroczyście, przedstawiły wizję i plan weekendu i zaczęłyśmy się częstować ciastami, herbatą i kawą. Powoli przeszłyśmy do zajęć.
Pierwsze warsztaty przeprowadziła Iza Kula, coach i menadżer w agencji reklamowej. Rozmawiałyśmy o tym jak leniuchować bez wyrzutów sumienia i czym jest dla nas relaks. Szukałyśmy sposobów jak się relaksować mając niewiele czasu i jak znaleźć czas na odpoczynek, na chwilę tylko dla siebie i jak czuć się z tym dobrze.
Miałyśmy też okazję lepiej się poznać i określić czym jest dla nas relaks. Wyszło na to, że świętym spokojem, czasem dla siebie, trochę taką ucieczką od obowiązków. Odnajdywałam się w większości udzielanych odpowiedzi:)
Potem przyszedł czas na lunch. I tutaj trzeba przyznać gospodyniom spotkania, że było pięknie. Były przepyszne sałatki, pasztety i chleb.
Po pysznym jedzeniu czekały na nas kolejne atrakcje. Stylistka oraz makijażystka Izabela Jaśkiewicz zrobiła nam prezentację o tym jak powinny ubierać się poszczególne typy sylwetek. Ja już swoją znam. Jednak nowością było stwierdzenie, że nie ma podziału na pory roku, gdyż mamy różny kolory skóry zimą, a inny latem, więc tak naprawdę liczy się to jak się czujemy w danym kolorze. Usłyszałyśmy wiele cennych wskazówek jak się ubierać, by wydobyć atuty i zatuszować mankamenty sylwetki.
Po prezentacji przyszedł czas na pokaz makijażu. Jedna z nas została pomalowana, a Izabela tłumaczyła co robi i jak powinno się malować oraz polecała nam kosmetyki. A my skupione i zasłuchane wokół:)
I taki był efekt końcowy:
A na kolacje byłyśmy zaproszone do Gospodarstwa Agroturystycznego, w którym ugoszczono nas ciepłą kolacją: żurkiem oraz pierogami ruskimi, z mięsem oraz z kapustą. Kosztowaliśmy również ser z czarnuszką – pycha… Przy okazji gospodarz opowiadał bardzo ciekawie o hodowli koni.
No i w końcu poszliśmy do stajni. Tam rozbłysły flesze i konie mogły się poczuć jak gwiazdy 🙂
Wieczór spędziłyśmy na rozmowach przy winie i nalewkach. Było mega miło. Świetnie jest spędzić czasami taki weekend w kobiecym gronie.
W niedzielę dzień zaczynał się od body art, na które ja się nie zwlokłam z łóżka.
Ale przyszłam na śniadanie, które było pyszne i pięknie podane 🙂 I właśnie podczas śniadania wygrałam sesję zdjęciową z Kasią Jakubowską. Mam szczęście do wygrywania różnych rzeczy, co niezmiernie mnie bardzo cieszy niezmiennie! Biorąc pod uwagę, że ostatnio takową miałam, biznesową podczas metamorfozy z Twoją Sesją, to nawet chciałam oddać komuś nagrodę, ale dziewczyny uznały, że skoro wygrałam to mam sobie ją zrobić i już. I stwierdziłam, że zrobię, taką sesję, a la buduarową, bardziej dla mnie 🙂
Po śniadaniu odbył się warsztat zamykający z Izą Kulą, którego podsumowaniem był ogólny błogostan, zadowolenie oraz uśmiech na twarzach zgromadzonych uczestniczek. 🙂
Na sam koniec miałyśmy okazję uczestniczyć w dwugodzinnej sesji jogi śmiechu. O ile wiele razy miałam okazję brać udział w krótkich, kilkuminutowych sesjach to ta, przyznaję, podobała mi się najbardziej. Całość była zbudowana tak, że w miarę się rozkręcałyśmy. Mimo, że pewnie kilka z nas na początku miało opory, to jednak wszystkie z czasem dobrze się bawiłyśmy 🙂 Przynajmniej tak mi się wydawało. Jogę śmiechu prowadziła Ela Dąbrowska z Akademii Radosnego Życia, którą kilkakrotnie widziałam w akcji, jednak takiej sesji nie można z niczym porównać, było cudnie! Dziękuję Elu!
Tak radośnie żegnałyśmy się z Makowicą. Każda z nas miała mini sesję z Kasią Jakubowską, a ja zostałam na tę osobistą, najdłuższą, bardzo moją. Szkoda tylko, że nie miałam wiele ciuszków, bo się nie nastawiałam na sesję. Jej efektów jeszcze nie znam, ale pewnie w większości zachowam ją tylko dla siebie 😉
No i tak zakończył się ten dwudniowy weekend. Piękny, spokojny, radosny, ciekawy. W kręgu wspaniałych kobiet! Cieszę się, że miałam okazję was poznać! Rozmowy, dzielenie się, bliskość. Dziękuję też pomysłodawczyniom i organizatorkom oraz Marzence, właścicielce Przystanku Makowica za stworzenie cudownej, przyjaznej atmosfery. Było mi mega miło wszystkie was poznać i spędzić z wami ten czas – niezapomniany!
Śledźcie na FB hasło Przystanek Relaks, bo wiem skądinąd, że może się jeszcze coś takiego pojawić 🙂 Ja bardzo chętnie to powtórzę jeśli tylko będę mogła sobie na to pozwolić 🙂