Wstyd – życie w ukryciu cz.2 – Katarzyna Stefaniak

| |

Oj ten wstyd! Bardzo nas hamuje. Często zamyka w czterech ścianach. Jak temu zapobiec przeczytajcie część 1 i artykuł poniżej!

katarzyna stefaniak

 Wstyd – życie w ukryciu cz 2.

Katarzyna Stefaniak

 

Wstyd – jak sobie z nim radzić.

Jak wspomniałam w poprzednim artykule dziś będę chciała opisać źródła wstydu, o obronach przed nim, które w nadmiarze usztywniają nas i utrudniają dobre życie, a także o tym jak sobie radzić ze wstydem toksycznym.

Skąd bierze się wstyd?

Powodów do wstydu znajdujemy bardzo dużo, niektóre z nich są zaskakujące, inne bardziej znajome. A czasem w bliższych rozmowach lub na terapii okazuje się, że mniej więcej każdy z nas wstydzi się podobnych rzeczy. Mogą one dotyczyć obszarów naszego wyglądu, budowy ciała lub jego części, charakteru, zasobów materialnych, czynów, płci, sposobów reakcji, umiejętności, wyznawanych wartości czy naszej osobistej historii lub historii naszych bliskich. Tak czy inaczej wstyd dotyczy zawsze nas samych.

Małe dzieci nie przeżywają wstydu. Wszyscy pamiętamy radosne maluchy biegające nago. Nie wiedzą one, że w naszej kulturze nagość jest ukazywana zazwyczaj w intymnych sytuacjach. Wiedza dotycząca tego co jest wstydliwe a co nie, pochodzi zazwyczaj od otoczenia, czyli rodziny. Bliscy zwracają uwagę jak nie należy się zachowywać. O ile te granice nie są zbyt sztywne i nadmiarowe, pomagają dziecku przystosować się do norm społecznych. Jednak kiedy są bardzo restrykcyjne, dotyczą wielu obszarów życia i aktywności dziecka, lub uwaga zwracana dziecku wyrażana jest agresywnie albo z silną złością, nasilenie wstydu może być bardzo duże, rozciągać się na całą naszą osobę i działać destrukcyjnie. Przykładem może być sytuacja osoby, które popełniła błąd w pracy, w związku z tym uważa, że nie zasługuje na tę pracę. Nie ma oceny jak duży był ten błąd, czy da się go naprawić, nie patrzy jak inni na niego reagują – ona już się oceniła. Ze wstydem mamy bardzo często do czynienia, kiedy nie dopuszczamy możliwości popełniania błędów i naprawiania ich.

Druga sytuacja, w której może narodzić się głęboki wstyd pojawia się wtedy, kiedy dziecko doznaje dużo frustracji swoich potrzeb, zaniedbania emocjonalnego lub porzucenia. Próbując zrozumieć dlaczego nie może otrzymać tego co potrzebuje, interpretuje rzeczywistość tak, że to ono jest nie takie – może za mało dobre, za mało grzeczne, mądre, wesołe, ładne, zaradne, silne, lub że lepiej by miało płeć przeciwną. Powodów może być dużo. Domysły takie są źródłem silnego wstydu, który znacząco ogranicza życie takiej osoby i utrudnia jej sięganie po potrzebne do satysfakcji rzeczy, relacje. W głowie pojawiają się przekonania, że nie jest się wartym dobrych rzeczy, miłości, więc nie warto się starać, co w efekcie utrudnia uzyskania zaspokojenia swoich potrzeb. I koło zatacza krąg, wiążąc w środku taką osobę.

Kiedy dorastamy coraz większe znaczenia mają grupy rówieśnicze. Opinie kolegów i koleżanek mają ogromne znaczenie, szczególnie we wrażliwym okresie dojrzewania. W tym czasie mierzymy się ze swoją seksualnością oraz relacjami z płcią przeciwną. Rolę taką pełnią także kultura i środki masowego przekazu, podlegające modom.

Z czasem okazuje się, że największymi naszymi krytykami i zawstydzaczami jesteśmy my sami. I czasem dopiero w procesie terapii pokazuje się źródło wstydu, którego możemy nie być świadomi.

Sposoby obrony przed wstydem

Wstyd jest bardzo nieprzyjemną emocją. Zawstydzanie stosowane jest także jako środek wychowawczy i wszelkie nadużycia w tym obszarze utrudniają nam obronę w swoich własnych oczach.

W związku z tym, w zależności od okoliczności oraz naszego charakteru sięgamy po różne sposoby obrony. Jeśli ich nasilenie jest znaczące, wbrew pozorom nie pomagają nam dobrze żyć. Raczej usztywniają nas w reakcjach i znieczulają. Wydają się atrakcyjne, bo są szybkie do zastosowania, ale dają ulgę na krótki moment do następnego razu.

Oto one:

zaprzeczanie wstydowi – usuwanie go z pola swojego widzenia. Z czasem rzeczywiście przestajemy go dostrzegać, jednak niewidzenie i nieczucie na dłuższą metę jest bardzo męczące, odbiera siły, radość, swobodę. Poza tym zawsze może się zdarzyć coś co przebije się przez ten mur i wtedy czujemy się bardzo bezsilni. Znieczulanie się utrudnia także bliskie relacje.

wycofanie się – unikanie sytuacji zawstydzających, może powodować na dłuższą metę znaczące ograniczenie naszej aktywności, a więc i zdolności do zaspokajania potrzeb. Pozbawiamy się wielu szans i przede wszystkim bliskich relacji, które być może pomogłyby nam poradzić sobie ze wstydem. Pozostajemy sami i zdani na siebie.

złość – kiedy pojawia się uczucie wstydu od razu zamieniamy je na złość, czasem automatycznie. Złość w przeciwieństwie do wstydu daje nam uczucie siły, ale też skutecznie może odstraszać ludzi od nas i trzymać ich z dala. W ten sposób bojąc się nas nie będą być może czynić uwag. Jednak jeśli w związku jest strach przed druga osobą, ginie bliskość, spontaniczność i bezpieczeństwo.

perfekcjonizm – czyli staranie się wykonywania wszystkiego idealnie. Bardzo nasilony powoduje duże zmęczenie, a także niepewność, czy aby udało się zrobić idealnie. Pierwotne zadanie perfekcjonizmu jest ochrona nas przed odczuwaniem wstydu. Jednak czasem wymagania wobec siebie i innych są na tak wysokim poziomie, że możemy stale czuć się zagrożeni przeżywaniem wstydu. Jedną z form, podobnych do perfekcjonizmu jest także potrzeba dogadzania (zadowalania wszystkich), która w wielu sytuacjach odbywa się znaczącym kosztem danej osoby lub wręcz jest niemożliwa do spełnienia.

pogarda i wywyższanie się –  taka obrona powoduje bardzo szybko dyskomfort w relacji, zniechęca druga osobę, usztywnia i budzi dużo irytacji. Czasem wchodzimy w udowadnianie, kto ma rację, kto jest lepszy, co zwiększa złość między osobami zaangażowanymi w tę relację.

nałogowe zachowania – mają na celu “znieczulić” nas na to uczucie, zamazać je. Kłopoty pojawiają się wtedy w obrazie tego jacy jesteśmy, gubimy się co jest prawdą a co nią nie jest, a także skutki zewnętrzne samego uzależnienia np zdrowotne, finansowe, zaniedbania, relacje, dokładają nam cierpienia i dalszych powodów do wstydu. Tworzy się błędne koło z narastającym cierpieniem.

Te strategie powodują odcięcie się od jakichś części siebie i w efekcie odbierają nam radość i swobodę, a także siły do działania, ponieważ udawanie, że się czegoś nie czuje kosztuje bardzo dużo energii.

Jak radzić sobie ze wstydem?

W poprzednim poście dałam prosty przykład w jak w konstruktywny sposób poradzić sobie ze swoim wstydem – sytuacja z ciasteczkami.

Kiedy wstyd jest nadmiarowy, niekonstruktywny, a więc toksyczny, sposoby te nie do końca pomagają sobie poradzić. Co więcej np. niektórzy stale starają się zadośćuczynić nigdy nie zdobywając wybaczenia (przede wszystkim swojego) i mogą wikłać się w relacje, które będą dostarczały im okazji by wciąż przeżywać wstyd. Przykładem może być sytuacja, kiedy czujemy się gorsi od innych i niegodni miłości, więc jak ktoś nam okaże uwagę przez chwilę to zostaniemy z nim, nawet jeśli będzie pomijał nasze istotne potrzeby lub krzywdził. Relacje takie potwierdzają, że nie bardzo jesteśmy warci, ale także nie dbając o siebie nie wpływamy na te relacje i nie pokazujemy także sobie, że jesteśmy ważni dla siebie. Tkwimy w mieszance wstydu, poczucia winy i poczucia krzywdy przeplatającymi się ze sobą.

Jak sobie radzić z toksycznym wstydem?

Przede wszystkim jest to proces wieloetapowy, co oznacza, że trwa jakiś czas i nie staje się nagle.

Pierwszym krokiem jest przyznanie się przed sobą, że odczuwam wstyd, określenie w związku z czym go odczuwamy oraz to jak próbujemy niekonstruktywnie sobie z nim radzić i jakie są tego skutki.

Drugi krok to dostrzeżenie informacji jakie niesie ze sobą – poczucie braku, nieumiejętności i niedoskonałości. Ważne byśmy mogli uznać i pogodzić się z tym, że nie będziemy non stop doskonali, że popełniamy błędy, że czasem ulegamy swoim słabościom i wadom. Wstyd daje nam możliwość pracy nad sobą.

Trzeci krok – to rozpoznanie na ile nasze ideały są w ogóle osiągalne! Niektórzy doznają wstydu, kiedy przeżywają uczucia i inni je widzą. Świadomość, że każdy z nas przeżywa i że emocjonalność może dawać nam poczucie bliskości i wsparcia (idealni nie potrzebują wsparcia), a czasem właśnie fakt emocjonalności lub drobnych niedoskonałości jest tym co innych do nas przyciąga. Na tym etapie pomocne jest rozmawianie z ludźmi i ryzykowania mówienia o tym czego się wstydzimy. Daje nam to okazję do usłyszenia jak inni sobie radzą ze wstydem i co oni uznają za wstydliwe. Na terapii tak grupowej jak i indywidualnej powolne odkrywanie się pomaga radzić sobie z tym uczuciem. Wstyd jest uczuciem zamykającym nas, a więc także odsuwającym od innych. Więc w tym kroku istotnym jest by wyjść z izolacji.

Czwarty krok – próby eksperymentowania z zachowaniami, których wstydziliśmy się, ale na takim poziomie trudności jaki jest dla nas do przezwyciężenia.

Piąty krok – powstrzymywanie się od samozawstydzania i zatrzymywanie zawstydzania przez innych.

Jako trzy lekarstwa na wstyd A. Dodziuk, autorka książki “Wstyd” podaje : Szczerość, godność oraz bliskość.

Szczerość przed sobą, ale także inną osobą pomaga nam poprzez uznanie tych obszarów siebie, których się boje i wstydzę, poczucie jaką osobą jestem. Często budzi ona szczerość w drugiej osobie. Kiedy tym odsłonięciom towarzyszy troska, zrozumienie i współczucie tworzy się bliskość. Pomaga ona poczuć się tym kim jesteśmy, naładować akumulatory do dalszej pracy nad sobą, ale też móc się cieszyć tym co jest. Daje nadzieję na dobre życie. Możemy także pogodzić się ze swoją niedoskonałością i słabością.

Godność – osoby o naruszonej godności potrzebują usłyszeć od kogoś z zewnątrz, że żadne doświadczenie nie musi pozbawić ich godności na zawsze, że godność jest w nas. Tylko dlatego, że jesteśmy ludźmi zasługujemy na godność. Osoby, które dopuszczały się niegodnych czynów także mogą starać się o przywrócenie swojej godności i zacząć radzić sobie ze wstydem zmieniając swoje zachowanie i żyjąc godnie.

Wszystkie te trzy wartości wymagają dużej odwagi, ponieważ narażają nas także na trudne doznania – np. szczerość na ośmieszenie lub odrzucenie, bliskość na odrzucenie i rozczarowanie, a godność na dostrzeżenie jak mało jej mamy. Dlatego czasem proces ten jest nieco łatwiejszy podczas psychoterapii lub w grupach wsparcia.

Celem w terapii nad radzeniem sobie ze wstydem jest, nie tyle pozbycie się jego, co urealnienie i rozpoznanie swoich słabości i wad. Ale jednocześnie akceptacja tego, że je posiadamy, jak każda osoba, pomaga w poczuciu możliwości bycia kochanym i cieszenia się życiem. Każdy z nas jest inny, a praca nad wstydem dobitnie to pokazuje. Docenienie różnic pomaga poczuć swoje miejsce wśród ludzi i paradoksalnie zbliża nas do siebie, ponieważ pokazuje, że potrzebujemy siebie i możemy sobie wiele dawać. Żadne techniki i zabiegi nie mogą tu pomóc, ponieważ będą tylko “maskami” na wstyd i wciąż będziemy bali się zdemaskowania.

Konstruktywne radzenie sobie z toksycznym wstydem uwalnia nas bardzo, dzięki czemu łatwiej odczuwać nam inne uczucia przytłoczone do tej pory przez wstyd – np. miłość, radość, ciekawość, czułości i serdeczności. Nagle łatwiej nam podejmować decyzje i już wiemy o co nam chodzi w życiu. Mamy także więcej energii, co pomaga wprowadzać nowe zmiany w naszym życiu i korygować zachowanie, jeśli jest taka potrzeba. Mniej się boimy ludzi i łatwiej nam dostrzec także ich dobre strony i intencje, mimo popełnianych błędów i niedoskonałości. Możemy akceptować siebie bez wywyższania się, ale też i bez poniżania.

Przy opracowaniu tego tekstu korzystałam z książki  A. Dodziuk “Wstyd”.


Katarzyna Stefaniak – psycholog i psychoterapeutka. Pracuje z osobami dorosłymi prowadząc konsultacje psychologiczne oraz terapię indywidualną. Uczestniczyła w wielu szkoleniach i warsztatach: z terapii ericksonowskiej, Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach, oraz Ustawieniach Traumy prowadzonych przez prof. F. Rupperta. Uzyskała Certyfikat Psychoterapeuty Uzależnień nr 325 oraz Dyplom Psychoterapeuty Psychodynamicznego w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym. Najbliższa jej jest jednak terapia psychodynamiczna, która jest jednocześnie formą leczenia i terapią rozwojową. Swoją pracę regularnie superwizuje.

Więcej infromacji o autorce artykułu znajdziecie klikając TU.

Poprzednie

Artykuły – Co nagle to po diable – Anna Kossak

Kolorów moc – wernisaż Wioletty Karaś – Fly with colors

Dalej