Festiwal „Szczęście na głowie”

| |

Moje Drogie,

Rozmowy o szczęściu, wspomnienia o synu Ewy Foley, Maćku Plewickim, który zginął w wypadku motocyklowym, motywujące prelekcje, dużo pozytywnej energii, wielu znanych i cenionych mówców oraz gwiazda – Martyna Wojciechowska. Tak wyglądał ten dzień w skrócie. A teraz do szczegółów!

Festiwal był wydarzeniem charytatywnym, podczas którego zbierano pieniądze na protezę dla chłopaka, który stracił rękę w wypadku motocyklowym.

Przywitała nas Ewa Foley wspominająca swojego jedynego syna, Maćka, którego słyszała przez telefon 10 min. przed wypadkiem. Do dziś pamięta jego pozytywnie brzmiący głos: „Mamo, jadę do Ciebie!”


Całość była przeplatana wieloma wspomnieniami o Maćku Plewickim. Przyjaciele, znajomi wyrażali się o nim bardzo ciepło, z wielkim wzruszeniem, przedstawiając go jako bardzo pogodnego, otwartego, pomocnego i dobrego człowieka. Były to bardzo wzruszające momenty, szczególnie dla tych, którzy go znali.

Festiwal otworzył swoją prelekcją mówca, Jacek Walkiewicz. Według niego o szczęściu człowieka nie stanowi sukces, czyli osiągnięcie tego co chce się mieć, ale chcenie tego co się ma. Często myślimy „jak będę mieć dom z basenem to będę szczęśliwy”. De facto jak go już posiadamy to wcale tak nie jest. Ten stan posiadania nic nie wnosi, jeśli nie odczuwamy szczęścia wewnątrz. Do tego potrzebujemy odczucia wdzięczności i spójności, czyli bycie w zgodzie ze sobą, z tym co myślimy. Zdarza się, że mówimy „tak”, myśląc „nie”, a to nie ma nic wspólnego ze spójnością.

Jacek Walkiewicz w poszukiwaniu szczęścia zaczął obierać siebie jak cebulę, warstwa po warstwie, myśląc, że dotrze do środka i już wszystko będzie jasne. To było trochę tak jakby zdjemował z siebie wszystko to co sobie narzucił.Okazało się, że tam nic nie ma, bo nie ma drogi do szczęścia, to szczęście jest drogą.

Według Jacka Walkiewicza szczęscie jest tam, gdzie jest mniej, bo paradoksalnie mniej znaczy więcej. Mówił o wyjeździe na Mazury z przyjaciółmi, podczas którego była wolność, cisza, ludzie i wszystko tak jak być powinno. Tam czuł się szczęśliwy.

Jego przepis na szczęście to altruizm, czyli czynienie dobra, bycie dla ludzi i posiadanie przyjaciół.

Według Jerzego Zientkowskiego, który był współprowadzącym imprezę oraz prelegentem, życie jest kumulatywne i  to świadomość małych rzeczy daje szczęście. Wetknął kij w mrowisko mówiąc, że nie żyjemy „tu i teraz”, a żyjemy przeszłością i mamy wpływ na przyszłość. Musimy tylko pamiętać dokąd chcemy dojść. W obliczu tego, że jest teraz tak duży nacisk na życie właśnie „tu i teraz” to było dość odważne stwierdzenie.

Podobało mi się wspomnienie Maćka Plewickiego przez jego przyjaciela Marka Balcerzaka, który mówiąc o Maćku był przejęty i wzruszony, drżał mu głos. Siedzieli razem w ławce szkolnej. Maciek, z racji swojego wychowania w Australii miał ksywę „Kangur”, był bardzo otwartą osobą i miał dar nawiązywania przyjaźni. Nie dało się go nie lubić. Było to bardzo autentyczne wystąpienie.

O celebracji życia mówiła Karolina Wincenciak, która przeżywszy ciężką chorobę swojej mamy nauczyła się cenić każdą daną jej chwilę. Kiedy bliscy odchodzą wtedy dopiero niejednokrotnie ich doceniamy. Dlatego dobrze zastanowiać się codziennie – co zrobię dziś wartościowego?

Kiedy napotykacie na wyzwanie to pamiętajcie, że w nim kryje się wielka siła, bo daje nam ono możliwość poznania siebie i odpowiedzenia sobie na pytanie co jest w życiu naprawdę ważne.

Nie mamy wpływu na to co nas spotyka, ale od nas zależy jak na te doświadczenia zareagujemy, jak sobie z nimi poradzimy. To co odróżnia ludzi szczęśliwych od nieszczęśliwych to właśnie sposób postrzegania i interpretacji rzeczywistości. To MY nadajemy znaczenie temu co się nam przydarza. Od NAS zależy jak przeżyjemy dane doświadczenie, co z niego wyniesiemy na przyszłość.

Zawsze mamy wybór i możemy budować nasze życie na braku, na negatywnych odczuciach, ale to je jeszcze potęguje. Tam, gdzie kierujemy naszą uwagę tam jest nasza energia. Budujmy zatem POZYTYWNOŚĆ w naszym życiu na co dzień. Jak to zrobić?

A właśnie tak:

– kieruj swoją uwagę na rzeczy dobre w Twoim życiu,

– ciesz się tym co masz,

– celebruj życie!

„Dążenie do szczęścia powinno polegać na codziennym dążeniu do pozytywności” 

Barbara Fredricson

Aleksandra Majorek miała tylko zapowiedzieć Ewę Foley, ale zrobiło się z tego małe przemówinie wspomnieniowe dotyczące Maćka Plewickiego. Był cudownym mężczyzną, z którym przeżyła zaledwie 21 dni, ale były to najlepsze dni jej życia.

Następnie swoją wizją szczęścia podzieliła się Ewa Foley, która opowiedziała historię odejścia syna i moment kiedy uświadomiła sobie, że już nikt nie powie do niej  „Mamo”. stało się jednak inaczej, bo właśnie wtedy podeszła do niej Aleksandra i zapytała: „Czy mogę do Pani mówić Mamo?”. Kiedy jedno w życiu odchodzi przychodzi coś innego. Szczęście, wg Ewy Foley,  to nie tylko to co los daje, ale i to czego nie zabiera…” I mimo, że nie mamy wpływu na to co nam się przydaża szczęście jest naszym wyborem!

Następnie na scenie pojawił się Grzegorz Turniak, który przedstawił badania amerykańskich naukowców mówiące o tym, że na nasze poczucie szczęścia wpływ mają geny i wychowanie, potem warunki materialne oraz nasze nastawienie i działanie. O ile nie mamy wpływu zupełnie na geny,  tylko częściowy na warunki materialne to na  pewno od nas zależy nastawienie i działanie, a to już bardzo dużo!

Instytuj Gallupa określił najważniejsze obszary szczęścia: kariera, zdrowie, relacje z bliskimi, finanse, śodowisko. W każdym z tych obszarów działamy nawykowo, a to pozwala nam funkcjonować albo dobrze, albo kiepsko. Zanim zmienimy nawyki warto odkryć swoje wartości i je wypisać. Na tych wartościach trzeba zbudować nawyki, bo wszelkie nasze działania będą najefektywniejsze kiedy będą zgodne z naszymi wartościami.

Posumowując, według Grzegorza Turniaka „Szczęście to długofalowe poczucie, że życie zmierza w dobrym kierunku”.

Nie wybrałam się ostatnio na SGH, gdzie Rafał Żak miał prelekcję, to miałam okazję posłuchać go na Festiwalu. I muszę przyznać, że ma gadane! Mówi dość szybko, ale dobrze się go słucha. Do tego mówi z humorem. Sprawnie rozprawił się ze steorotypami szczęśliwego życia, czyli założeniem rodziny, posiadaniem dzieci oraz posiadaniem dobrej posady. Okazuje się, że małżeństwo nie jest aż takim wielkim szczęściem, 1 na 2 rozpada się w ciągu 3 pierwszych lat. Ale mimo to żony i mężowie w ankietach uznają siebie za szczęśliwszych w porównaniu do wdów/wdowców, osób żyjących w wolnych związkach czy singli. Pieniądze też mają wpływ na poczucie szczęścia, a szczególnie wiele małych przyjemności, które możemy sobie za nie zafundować A dzieci? No cóż postrzegamy je jako źródło szczęścia mimo, iż w badaniach najszczęśliwsi są Ci, którzy dzieci nie mają lub Ci, których dzieci wyszły już z domu:)

No, ale w życiu …..
1. Będziesz się czuł źle, ale słuchaj swoich emocji, bo one powinny być przyczynkiem do podejmowania decyzji.

2. Przegrasz nie jestem raz, bo takie jest życie.

3. Nie osiągniesz wszystkiego, co zamierzyłaś/łeś w życiu.

4. Nie będziesz ideałem, bo w życiu chodzi o to, żeby być po prostu wystarczająco dobrym.

5. Umrzesz, śmierć jest pewnikiem, ale świadomość śmiertelności może nam pomóc w odczuwaniu szczęścia. Warto zadać sobie pytanie czy to czym się teraz zajmuję jest ważne w perspektywie mojej śmierci.

Ale…..

Kolejną prelegentką była Martyna Wojciechowska, która bardzo długo była obiektem zainteresowania uczestników i fotografów, zawodowych i nie tylko:)

Martynę bardzo cenię jako człowieka, jest otwarta na świat i drugiego człowieka, wspiera wiele akcji charytatywnych i ma odwagę realizować swoje marzenia! A do tego na żywo jest jeszcze ładniejsza niż w telewizji:)

Martyna cieszy się w swoim życiu tym co ma. Historie ludzkie, które poznała, otworzyły jej oczy na to czego wcześniej nie dostrzegała. Nie może powiedzieć, że jest szczęśliwa, ale jak sama powiedziała, jest „kontenta” ze swojego życia. 

Pokazała nam, że wartości takie jak dom, związki, piękno, szczęście są  różnie rozumiane na całym świecie. Z podróży Martyna wyniosła umiejętność  tworzenia domu tam, gdzie właśnie się znajduje. A związki? No cóż, są takie społeczności, w których to kobiety mają 4 mężów i nie bardzo rozumiały jak to jest możliwe, żeby mieć tylko jednego! Są i takie, które nie mają mężów, mężczyźni zjawiają się u nich tylko w nocy i nad ranem wymykają się do siebie. One na co dzień mieszkają w wielopokoleniowych domach z kobietami. Co kraj to obyczaj:) A i owszem, bo to samo dotyczy piękna. U nas kanonem piękna są szczupłe, wysokie kobiety, taki typ modelki. A na świecie? Długie szyje z obręczami, całe ciało z ozdobnikami czy dolna warga na dużej obręczy. A szczęście? W naszej szerokości geograficznej wiele rzeczy uznajemy za normalne, zwykłe, które nam się należą. Woda w kranie? A co takiego szczególnego? A jednak. Są takie plemiona, które cierpią na jej brak przez całe życie. Mają tylko tyle wody, żeby zaspokoić pragnienie. A czasem i to nie. Co w takim razie z higieną? Nie myją się całe życie, co najwyżej okadzają się dymem z ogniska. Dla nas jest to nie do pomyślenia!  No cóż jak widać kwestia postrzegania. Dla nich tak po prostu jest.

Martyna  ciągle jest w drodze, w podróży. My też możemy, bo wszystko, nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku!

Ewa Foley zapowiedziała kolejną prelegentkę, Iwonę Majewską-Opiełkę,  która zdecydowanie jest wyznawczynią tezy, że szczęście w dużym stopniu zależy od nas, a dokładnie od tego na czym się skupiamy. Tylko 10% zależy od czynników zewnętrznych, a 40% zależy od działania, więc możemy powiedzieć, że w dużym stopniu my  jesteśmy odpowiedzialni za nasze poczucie szczęścia. Iwona Majewska-Opiełka propaguje budowanie szczęścia poprzez słowa. Bo to słowa programują naszą podświadomość. I o ile opanowanie myśli jest trudne, to opanowanie tego co i jak mówimy jest o wiele łatwiejsze. A dobre słowa pozytywnie wpływają na naszą szczęśliwość. Szczęście nie może zależeć od tego co robią inni. Tylko od nas zależy jak różne zdarzenia będą na nas wpływały. To my możemy sterować naszymi reakcjami, to my sobie tłumaczymy to co się dzieje. Bo szczęście to sprawa koncentracji na tym co daje nam przyjemność i radość. Jej przepis na szczęście to ciesz się małymi rzeczami, nie porównuj się do innych, doceń ten fakt, że masz fajne życie!


Ostatnią prelegentką była Ela Dąbrowska. Te z Was, które czytają mojego bloga już Elę znają:)

Ela jest propagatorką jogi śmiechu. Już 1 minuta śmiechu to tak jak 45 minut relaksu. Śmiech dodaje nam pozytywnej energii, radości życia i podnosi jakość naszego życia. Uśmiechaj się do siebie i do innych jak najczęściej!

Nie bedę się rozpisywać, bo Ela zrobiła kilka ćwiczeń, które obejrzycie w poniższym filmie.

Asystentką Eli była jej córka! Wybaczcie mi te drgania – to przez śmiech wewnętrzny mój:) Mimo tego miłego oglądania!

Po wystąpeniu Eli i jej córki odbyła się licytacja przedmiotów, z których środki zostały przeznaczone na protezę Maćka. Potem był koncert, ale ja już wyszłam, bo moje przeziębienie dało o sobie znać:)

Po tych wszystkich prelekcjach doszłam do wniosku, że chcę nauczyć się bardziej cieszyć tym co mam, akceptując i doceniając moje dobre życie:) A poza tym odczuwać szczęście częściej, bo przecież „Szczęście każdy nosi w sobie” (Bolesław Prus) I tego się trzymajmy!

Poprzednie

Spotkanie networkingowe w ramach SFOP – E-commerce po zmianach ustawowych

Akademia Rekomendacji – 9 marca 2015

Dalej