Dziewczyny,
Chciałam podzielić się spostrzeżeniami z konferencji „Wiosenna dawka energii”, którą przygotowywały Adeptki Szkoły Liderek.
Mimo, iż wyczuwało się zdenerwowanie, cztery dziewczyny, Basia Leszczyńska, Joanna Konopska, Justyna Listwoń i Maja Grabowiecka, poradziły sobie bardzo dobrze z przeprowadzeniem wszystkich części wydarzenia. Było to świeże i lekkie z dużą dozą inspiracji. Jednym słowem – podobało mi się!
Ale do rzeczy. Po przywitaniu nas przez wspomniane organizatorki..
…odbyła się prelekcja Elżbiety Lange ” Dlaczego jemy więcej niż byśmy chcieli”. Pierwsza odpowiedz na to pytanie to przemysł spożywczy, który od dłuższego czasu produkuje opakowania dla rodziny. My je kupujemy, a mając większe opakowania, więcej jedzenia, automatycznie więcej nakładamy sobie na talerze. I w ten sposób jemy za dużo o 30/40%. Druga odpowiedz na to pytanie dlaczego? – bo chcemy zajeść problemy, smutki, samotność, lęki, Niestety zła wiadomość jest taka, że nie da się tego zrobić. Mimo, iż jedzenie jest przyjemne, nie rozwiąże ono naszych problemów, nie zmniejszy napięcia emocjonalnego, nie przysporzy nam sukcesów. Można już powiedzieć, że w dzisiejszych czasach jest ogólnodostępnym narkotykiem, bo łatwiej jest ukoić ból czekoladą niż iść na spacer.
Żeby zapanować nad głodem trzeba odróżniać głód emocjanalny od fizycznego. Ten ostatni to głód, który narasta stopniowo, który czujecie poniżej mostka, który daje o sobie znać po kilku godzinach od ostatniego posiłku, a co najważniejsze – który ustępuje po posiłku. A głód emocjonalny? No właśnie – ten pojawia się nagle, odczuwamy go w ustach „coś bym zjadła”, jest niezwiązany z innymi posiłkami i nie ustępuje mimo sytości.
Francuski nie tyją, dlaczego? Bo odchodzą od stołu, kiedy już czują się syte, ale jeszcze mogłyby coś zjeść. Nie dojadają. Kolejna rada na panowanie nad głodem to nie chodzcie na zakupy głodne, bo to sprawi, że kupicie co wpadnie Wam w ręce. Nakładajcie na małe talerze swoje porcje, bo jemy oczyma i wtedy poczujemy od razu sytość w żołąku. Dobrze też jest jeść w ciszy, nie przy telewizorze, czy przy czytaniu gazety, bo wtedy pochłaniamy więcej zupełnie bezwiednie. Żeby wprowadzić inne, nowe zasady żywienia trzeba zmienić nawyki, a to najtrudniejsze, choć zależy tylko od Was! Ela Lange poleciła książkę „Siła nawyku” jako pomocną w pracy z nawykami.
Podsumowaniem prelekcji jest ten oto slajd prezentacji Eli Lange:
Następnie miał miejsce panel, który przeniósł nas na gorącą Kubę. Abad Hernandez, architekt i tancerz, odpowiadał na pytania Joanny w tłumaczeniu Mai. Przyznał, że Kubańczycy mają więcej pogody ducha i są bardziej pozytywni niż Polacy, a poza tym mają większy talent do tańca, bo u nich taniec jest obecny praktycznie wszędzie i zawsze. Po prostu mają taniec w genach! U nich duże znaczenie mają relacje z ludźmi i spędzanie z nimi czasu, stąd fiesta.
Pasją do tańca zaraziła go matka, która była wspaniałą tancerką. A on sam żyje z tańca i dla tańca!
Kolejną prelegentką była zarazem jedna z organizatoek, Maja Grabowiecka, która jest coachem zmian i praktykiem biznesu. Mówiła o „Zarządzaniu sobą w czasie”. Spodobała mi się idea zarządzania swoją energią: fizyczną, emocjonalną, umysłową i duchową. Te cztery energie łączą się z naszym zdrowiem, szczęściem, skupieniem i poczuciem sensu i celu. To nowe spojrzenie na zarządanie czasem poprzez energię. Ważne żeby starać się dbać o każdy zakres, o zdrowie eliminując stres, ruszając się więcej zgodnie z upodobaniami, wysypiając się. O szczęście, czyli o emocjonalną stronę naszego życia, należy dbać o uwalnianie negatywnych emocji, o uzupełnianie tych pozytywnych. Idąc dalej trzeba dbać o umysł, czyli skupienie i zadbać o swój czas eliminując rozpraszacze oraz organizując czas na różne czynności tak, żeby robić jedną na raz. A żeby poczuć sens wszystkiego warto robić to co jest dla WAS najważniejsze i to co pozostaje w zgodzie w WASZYMI wartościami!
Miłym przerywnikiem był taniec wykonany przez Abada dla uczestniczek konferencji. Był to taniec ku czci jednej z bogiń kubańskich.
Jeśli chcecie to zapraszma do krótkiego filmiku z tego tańca!
https://www.youtube.com/watch?v=xL86kROpsMc&feature=youtu.be
Po przerwie obiadowej, podczas której mogliśmy (było kilku panów z nami;) skosztować pyszne kanapki z pastami i warzywka z sosem (Nie pamiętam nazwy niestety) rozpoczęła się druga część Konferencji.
Tę część otworzyła Anna Dymarczyk z Krakowa, która zachęcała do kontaktu z własnym ciałem i do poznania swoich potrzeb emocjonalnych. Jeśli nie wyrażamy emocji kumulują się one w ciele i zużywamy wiele energii na utrzymanie ich niewysłowionymi. Prelegentka prowadzi trzymiesięczny program „Odzyskaj ciało” oraz warsztaty wyjazdowe. Stosuje metody ekspresyjne, żeby wyzwolić złe emocje, bo wszystko przecież odbywa się w ciele! Mieliśmy też okazję pobycia ze sobą podczas krótkiego ćwiczenia, które przeprowadziła z nami prelegentka.
Kolejną atrakcją był panel na temat sportu, pasji i ruchu. Poznaliśmy trzy ciekawe osoby, Grzegorza Bobrownickiego, triathlonistę, który już kilkakrotnie „zrobił” Iron Mana, jest to wyzwanie dla wytrwałych, Agi Jensen, która stworzyła swój styl jogi Agi Joga i Maję Kozłowską, która organizuje wyjazdy w góry pt; „Daj sobie wycisk”. Nie ma żartów, rozmawiałam z Mają i faktycznie te wyjazdy są dla odważnych, od rana do wieczora przepełnione ruchem, na szczęście kończą się przyjemnym masażem. Samo słuchanie o tempie i aktywnościach całego dnia – zmęczyły mnie 😉 Ale są tacy, którzy chętnie przyjeżdżają, co roku, do Szczyrku lub do Zakopanego. A jeśli nie chcesz wyjeżdżać to możesz pójść na zajęcia Agi Jogi, trzy razy w tygodniu i oddać się przyjemności i wysiłkowi zarazem. To co robi Grzegorz Bobrownicki jest dla wybranych, ale ponoć jak połknie się bakcyla to już się z tego nie zrezygnuje. Triathlon wciąga, więc uważajcie 🙂
Ostatnim prelegentem był Krzysztof Reński, który opowiadał o tym jak przejść od pracy z konieczności do pracy z miłości. Pewnie wszyscy wiecie jaka część warszawskiego świata zawodowego nazywane jest Mordorem? Podpowiem – zagłębie Domaniewska. Ale nie tylko tam jest to miejsce. Każdy ma swój mordor, bo jest to miejsce, gdzie nie czujecie sensu życia po prostu. Jak się tam trafia? Z lęku przed trudniejszą drogą, z braku wiedzy o sobie, i z lęku przed odrzuceniem. I tak, mimo braku sensu siedzi się w złotej klatce. A jak z niej wyjść? Od czego zacząć? To bardzo proste i trudne zarazem: poznać siebie. Jak? Określić swoją pasję, marzenia, mocne strony, wartości i to co nas wzrusza. Z tego wszystkiego ujawni nam się wasza wizja i misja. A z tego punktu to już tylko urzeczywistenienie, czyli działanie zostaje! Do dzieła zatem!
Na końcu odbyło się małe losowanie konkursowe i podziękowanie sponsorom i partnerom wydarzenia.
Dziewczyny dziękuję za mile i inspirująco spędzony czas oraz życzę Wam powodzenia w waszych zamierzeniach!