Wdzięczność jako jedna z kompetencji społecznych

| |

Odczuwasz wdzięczność za to, że budzisz się, chodzisz o własnych siłach, możesz pracować, zarabiać, masz bliskich, rodzinę, partnera, męża? Jesteś wdzięczna za to, że masz dziecko/ci? W ogóle za to co masz? Czy uważasz, że tak po prostu jest i już? O odczuwaniu wdzięczności i jego mocy – Anna Kossak.

Anna Kossak

Wdzięczność jako emocja.

U osób emocjonalnie dorozwiniętych pojawia się dość często, na przykład w związku z otrzymaniem czegoś (pomocy, podpowiedzi, wyjątkowo trafionego prezentu). U tych na wyższym szczeblu rozwoju osobistego może być obecna jako uczucie, czyli coś, co trwa dłużej. Najczęściej dotyczy szerszej perspektywy – na przykład można do kogoś czuć wdzięczność za całokształt: cudowną przyjaźń, wielokrotną pomoc, bycie o właściwej porze zawsze tam, gdzie trzeba…

Wdzięczność jako filozofia życia.

Inaczej może być zwana afirmacją życia: cieszę się wszystkim, doceniam otaczające mnie  dobro – chociażby to, że jestem sprawna fizycznie, nie straszę fizjonomią, natura obdarzyła mnie poczuciem humoru i dystansem do głupoty… To wyższe wtajemniczenie, a właściwie wytrenowanie siebie w takiej postawie – która na dłuższą metę ułatwia życie, dobrze robi mózgowi i nie ma nic wspólnego z bezowocnym „pozytywnym myśleniem”.

Nie uczymy dzieci wdzięczności.

Wręcz przeciwnie: często chwalimy się, że wszystko zawdzięczamy tylko sobie. A to jest największe kłamstwo, bo nie ma nikogo (!) na świecie, kto cokolwiek zawdzięczałby wyłącznie sobie. Owszem: własna praca, determinacja, wytrwałość… Ale na każdym etapie, zawsze – znajduje się ktoś, kto pomaga zrobić krok do przodu. Głaskiem lub kopniakiem, ale jednak.  Zatem nie dajemy dzieciom właściwego przykładu. Zwłaszcza kiedy wymagamy od nich wdzięczności za całokształt, nie prezentując jej swoją postawą…

Wdzięczność jest jedną z kompetencji społecznych.

Dostępną – jak na początku napisałam – dla ludzi emocjonalnie dorozwiniętych, którzy odróżniają bezinteresowność od „coś za coś”, którzy nie mają kompleksów i umieją po prostu przyjmować dary. Niedawno znajoma z Facebooka napisała, jak za wjazd na autostradzie ot tak, po prostu, zapłacił za nią mężczyzna jadący przed nią. Bo chciał. A ona ten dar z wdzięcznością i pogodą ducha przyjęła (z głębszym komentarzem: że warto, by kobiety umiały przyjmować prezenty od mężczyzn – ale to temat na inny artykuł). Umiejętność przyjmowania jest także kompetencją społeczną, równie ważną jak umiejętność dawania! Ale to też inny temat, może na styczeń..?

„Niczego od nikogo nie potrzebuję”

Bardzo to złudne. I często używane do okłamywania…siebie. Maskujemy w ten sposób swoje kompleksy, zwłaszcza wobec osób zamożnych, które często (tak tak!) po prostu lubią obdarować mniej sytuowanych znajomych. Wstyd przed poczuciem bycia „ubogą krewną” bierze górę i nie pozwala docenić dobrej woli oraz skorzystać z okazji, jaką przyniosło życie. Mało tego. Nie raz się słyszy, że ktoś komuś pomógł i zamiast wdzięczności otrzymał świństwo, czasem na niespotykaną skalę… Tak się broni mózg przed poczuciem wdzięczności, wytrenowany w postrzeganiu rzeczywistości w sposób wypaczony, czyli „jeśli ktoś mi pomaga, to jestem mięczak”. I korzysta (mózg) z mechanizmów obronnych oraz projekcji, robiąc wszystko, by w zbawcy zobaczyć wroga. Częste, prawda?

Wdzięczność a biznes

Nikt nie zrobi biznesu, kto nie zrozumie, że wszystko opiera się na tak zwanych stosunkach międzyludzkich. A jak relacja – to wdzięczność. Bez poczucia wdzięczności NIE można zbudować żadnej zdrowej, trwałej relacji, także biznesowej. Oczywiście jest biznes budowany na władzy, dominacji i wyzysku – ale to nie jest zdrowe. I wiedz, że biznes korporacyjny także jest budowany na relacjach i wdzięczności, tylko że to się dzieje poza zasięgiem korpoludków, ich menadżerów i lokalnych prezesów. „TO” się dzieje całkiem gdzie indziej.

Wdzięczność przyciąga obfitość.

My, szaraki, nie będący w pierwszym milionie najbogatszych ludzi w województwie, a chcący osiągać sukcesy (różne) – możemy zrobić jedno: trenować się w odczuciu/uczuciu/poczuciu wdzięczności. To wzbogaci nasze relacje, poprawi nam samopoczucie, uwrażliwi na piękno tego świata – co w zalewie szpetoty ma stukrotną wartość.

A najważniejsze…

Wcale nie są słowa. To znaczy: one mają moc i energię, dlatego warto uważać, co i jak się mówi. Ale w wyrażaniu wdzięczności równie ważne są gesty, a najważniejsze jest to, co się czuje w sercu i duszy. Górnolotnie? Wcale nie. Bo wdzięczność w duszy przekłada się na gesty… I to nie jest „coś za coś” – nie w przypadku wdzięczności. To jest bezwarunkowe poczucie ciągłości relacji. Słyszałaś o tym, że „ktoś pomógł mnie, więc ja pomogę komuś…”? To jest uczucie wdzięczności, a nie jednorazowy zryw. To ma moc. NIE odwdzięczanie się za wszelką cenę, które nie ma sensu.

A Ty – komu i za co jesteś wdzięczna?

Nikomu za nic? Oszukujesz. Samą siebie.

Inne artykuły tej autorki:

Warsztaty, webinary – kompetencje prowadzących – Anna Kossak

Tajemnica dobrego życia – Anna Kossak

Nowoczesność i technika w rozwoju osobistym – Anna Kossak

Poprzednie

Wyjątkowa, przedsiębiorcza, zadbana – Program Jesteś Wyjątkowa

Podsumowanie roku 2018

Dalej