Moja bułgarska lekcja pokory – Anna Kossak

| |

Jak łatwo wpadasz w pułapki swoich przekonań? Co z tego może wyniknąć? Jaką lekcję może dać Ci życie? 

Anna_lila_foto - kopia

Moja bułgarska lekcja pokory

Anna Kossak

Wydarzenie miało miejsce w Warnie, półtora miesiąca temu. Byłam na jednym z moich tangowych wyjazdów. Bułgarię pamiętam sprzed trzydziestu lat, kiedy byłam tam po raz pierwszy. I dziesięciu, kiedy byłam po raz ostatni. W mojej głowie miałam określony obraz tego kraju i jego mieszkańców. I nie była to laurka.

Bułgaria to dziki kraj!

Mówiłam mojej tangowej przyjaciółce. Pamiętałam opowieści o znikających z plaży ręcznikach i niebezpiecznej bułgarskiej mafii handlującej kobietami. Dlatego wzmożona czujność graniczyła u mnie z obsesją. Mieszkałyśmy w malowniczej willi na wzgórzu, do której dość łatwo było się włamać. Oczyma wyobraźni widziałam złoczyńcę kradnącego moje dobra. O nie! Nie dam mu takiej szansy! Tak więc wszystko nosiłam ze sobą. Zostawić paszport i pieniądze? Nie ma mowy! Kąpać się w morzu? Proszę bardzo: na zmianę! Jedna w wodzie, druga pilnuje dobytku.

dav

Pobyt minął miło i szybko.

W dniu wyjazdu postanowiłyśmy pójść na ostatnią miejscową milongę (tańczy się tam tango argentyńskie). Autobus jadący do centrum był tuż obok. Na przystanku wisiała mapa Warny. Kiedy sprawdzałyśmy, gdzie mamy wysiąść – podszedł do nas pan i zaproponował taksówkę. Grzecznie podziękowałyśmy, ale pan się nie zniechęcał i proponował coraz niższą cenę. Trochę mnie wnerwiał swoją – w moim mniemaniu – natarczywością.

Kiedy autobus podjechał – nie oglądając się, ochoczo do niego wsiadłyśmy.

Drzwi się zamknęły, pojazd ruszył. Nagle ktoś zaczął się dobijać. Autobus stanął, drzwi się otworzyły, za chwilę zamknęły. My się nawet nie odwróciłyśmy. Byłam przekonana, że to taksówkarz nadal chce nas wyłuskać. Autobus znowu ruszył, ale też znowu ktoś zaczął walić w drzwi, więc się zatrzymał i drzwi znowu się otworzyły. Postanowiłam łaskawie się odwrócić i dobitnie powiedzieć, że nie chcemy taksówki.

Ale to nie był taksówkarz.

W drzwiach stał mężczyzna i trzymał… moją torebkę. Dobijał się po to, żeby mi ją oddać. Kiedy przyglądałyśmy się mapie, położyłam ją na ławce. Jak autobus podjechał, chcąc uwolnić się od taksówkarza – po prostu zgarnęłam walizkę i poszłam. A torebka z paszportem, pieniędzmi, telefonem – została… Mój dobytek, którego przez tydzień pilnowałam i chowałam przed urojonym złodziejem – sama własnoręcznie zostawiłam.

Tyłek mi ścierpł.

Jak sobie pomyślałam, ile bym miała problemów… Nie mogłabym wrócić do Polski. Ambasada jest w Sofii, a ja zostałabym bez pieniędzy. Nie wiem, czy moja tangowa przyjaciółka miałaby tyle, by móc mnie poratować. I zostałabym bez kontaktu ze światem. Kto pamięta numery telefonów? Ja nawet do syna czy rodziców – nie pamiętam…

Ta historia miała wpływ na wiele moich przemyśleń.

Jak łatwo wpadamy w pułapki własnych przekonań! Znam kilku Bułgarów, to bardzo fajni ludzie. A ja z uporem maniaczki trzymałam się wersji, że to dziki kraj… Wstyd mi. Ale też pomyślałam sobie, że ta historia jest dowodem na to, że co dajesz, to dostajesz. W głębi serca nie mam żadnych uprzedzeń, staram sie ludzi nie szufladkować. Moją naczelną zasadą jest: kochaj i bądź wdzięczna. NIGDY nie odczuwam pogardy i nienawiści. Nie należę do osób miłych z natury (i nie udaję, że taka jestem), swoje wkurzenie potrafię wyrazić w bardzo bezpośredni sposób, ale uważam, że jeśli ktoś odczuwa pogardę lub nienawiść – jego dusza choruje. Nigdy nie wywyższam się z jakiegokolwiek powodu, bo wiem, że wszystko jest ulotne. Zdarza mi się coś palnąć, ale nigdy nie chcę niczyjej krzywdy. Tak, wiem: dużo syfu jest na świecie. Ale jest także dużo piękna. Wszechświat w gruncie rzeczy jest w równowadze i do równowagi dąży. Każdy krzywdziciel był kiedyś ofiarą. Każdy złoczyńca cierpi na brak miłości.

Gdzie ta lekcja pokory?

Dla mnie tu i tego zamierzam się trzymać: NIE PROGRAMOWAĆ SIĘ! Nie przywiązywać do przekonań, które generują strach lub mogą być dla kogoś krzywdzące. Być otwartą na zmianę perspektywy – co nie oznacza dawania komuś kolejnej szansy w nieskończoność (to raczej dowód na naiwność lub uwikłanie i życie w iluzji – ale to inny temat). Zawsze powtarzam, że osobiście uwielbiam zmieniać zdanie. Tak właśnie! Bo to oznacza, że czegoś nowego się dowiedziałam i poszerzyłam horyzonty.

Dla mnie ta historia była takim Absolutowym pogrożeniem palcem.

Gdybym w głębi duszy źle oceniała ludzi, to ta torebka by tam została. Gdyby nie upór tego człowieka – miałabym duże kłopoty. Ta historia od półtora miesiąca napędza moje wydzielnictwo wdzięczności.

A Ty – komu i za co jesteś wdzięczna?

Zrób sobie spis, aby w złych chwilach zasilać się dobrą energią. Szkoda życia na frustracje. Lepiej kochać i być wdzięczną. ZAWSZE jest kogo kochać i ZAWSZE coś komuś zawdzięczamy. Nikt niczego nie osiąga sam (jeśli tak myśli, to się myli). Energia podąża za uwagą. Jeśli hodujesz frustrację i żyjesz przeszłością (nie chodzi o chwilowy smutek, który też jest wpisany w nasze życie) – zmień ten niszczący nawyk. Szkoda życia.

A jak to się ma do biznesu?

Normalnie 🙂 Biznes robisz z ludźmi, nieraz z innych kręgów kulturowych. Warto zawsze patrzeć sercem i używać rozumu do weryfikacji danych. Rozum wcale nie jest z sercem w konflikcie; on z nim współpracuje, jeśli po drodze nie zaśmiecisz swojej podświadomości zbędnymi programami.

Jak udrożnić współpracę serca z rozumem?

To już inny temat 🙂

Poprzednie

Różana Rezydencja – śmiech z serca w ogrodzie ciszy.

Wyposażenie pralni, czyli pralnice przemysłowe i manekiny do prasowania

Dalej