Witajcie,
20.03.2015 miałam okazję poznać wspaniałą kobietę, która kocha pomagać ludziom, a w szczególności dzieciom. Jest Dyrektorem Fundacji Św.Jana Jerozolimskiego i widać, że absolutnie żyję tą pracą. Przedstawiam Wam Joannę Radziwiłł.
Beata: Bardzo się ciesze, że mogłam Cię poznać i dziękuję Joli Christol za zaaranżowanie tego spotkania.
Joanna: Ja również cieszę się na tę rozmowę.
Beata: Jak to się stało, że pracujesz w Fundacji już od 1990 roku? Skąd ten pomysł?
Joanna: Od dziecka byłam uczona pomagania innym. To były wartości, które królowały w mojej rodzinie, wszyscy byliśmy wyczuleni na potrzeby drugiego człowieka. Chciałam mieć zawód związany z pomaganiem ludziom. Zostałam więc psychologiem. Jest to bardzo przejmująca praca i czuję się na swoim miejscu. Od 1990 roku zaczęłam współpracę z Fundacją Św. Jana Jerozolimskiego i bardzo szybko stałam się pomysłodawczynią wielu jej działań i tak to trwa do dzisiaj.
Beata: Co jest głównym celem, misją Fundacji?
Joanna: Misja to bardzo górnolotne słowo. Jestem bardzo skupiona na dniu dzisiejszym. Do Fundacji, codziennie od 25 lat, przychodzi około 40 dzieci. Towarzyszę im w codzienności, tak jak mamy towarzyszą swoim dzieciom. Pomagam poprzez rozmowę, przytulenie, spokojne spotkanie przy wspólnym obiedzie, organizowanie ciekawych zajęć, wakacji. Przeżywam intensywnie każdy dzień. Ale muszę też myśleć o jutrze. Między innymi moja praca polega na zapewnieniu dzieciom dnia codziennego oraz przyszłości. Mówię teraz o pieniądzach, które muszę pozyskać na działalność na rzecz dzieci. Tak jak rodzice myślą o swoich dzieciach tak ja myślę o swoich podopiecznych. Codziennie z nimi jestem i codziennie działam tak, aby mogły rozwijać się jak najlepiej i jak najbezpieczniej. Aby miały poczucie bezpieczeństwa, pięknego rozwoju, a także aby znały swoje prawa. Jednym zdaniem mówiąc nasza praca to codzienne towarzyszenie drugiemu człowiekowi. Zapraszam na naszą stronę www.fundacjaswjana.pl
Beata: Skąd wzięła się nazwa Fundacji? Dlaczego Jan?
Joanna: Św.Jan z Aleksandrii żył w VII wieku. Był bardzo bogatym człowiekiem, który po śmierci swojej ukochanej żony, postanowił pozbyć się swego bogactwa i zacząć działać dla dobra innych ludzi. Został jałmużnikiem, który zbierał od bogaczy i rozdawał biednym będąc przy tym skromnym człowiekiem.
Beata:Czym dokładnie zajmuje Fundacja?
Joanna: Fundacja ma dwa 2 domy na Pradze Południe, które są domami dla dzieci w wieku od 6 do 21 lat. Dzieci i młodzież przychodzą do nas codziennie, minimalnie 4 razy w tygodniu i spędzają czas od godziny 13.00 do 19.00 oraz wakacje. Są to dzieci mające różne problemy rodzinne. Najczęściej brak dochodów, czyli brak pracy, brak poczucia bezpieczeństwa, czyli często pity alkohol, brak wiary w siebie, czyli wyśmiewanie, duże zaległości w szkole, a więc ciągła krytyka nauczycieli – „Jesteś gorszy, beznadziejny”. Bierzemy czynny udział w procesie ich wychowania, ale z dużą dozą szacunku i ciepła. Żyjemy trochę tak jak wielodzietna rodzina. Duża rodzina to dużo potrzeb. Jesteśmy grupą/rodziną, która spędza ze sobą dużo czasu, grupą która zna swoje bolączki, która codziennie się wspiera, grupą, w której dzieci uczą się swoich praw, rytuałów życia domowego, relacji, przyjaźni, gdzie uczą się tego, że można rozmawiać w miły i normalny sposób. Generalnie nie lubią od nas wychodzić, często odbywa się to ze łzami w oczach.
Dzieci mówią do mnie „ciociu”, ale mam też jedną przyszywaną wnuczkę, która mówi do mnie „babciu”. To Oliwia.
Moja praca polega również na poszukiwaniu osób, które chciałyby działać codziennie. Wspierać. Mamy kilka ciekawych projektów wspierających podopieczne dzieci tj. Wielki Talerz, Mała Miska czy Opiekuńcze Skrzydła.
Beata: Na czy one polegają?
Joanna: Wielkitalerz.pl, Mała Miska czy Opiekuńcze Skrzydła polegają na comiesięcznym wsparciu finansowym czyli indywidualne osoby/darczyńcy wpłacają na konto fundacji określoną kwotę przez minimum rok m.in. na jedzenie lub zajęcia edukacyjne dla podopiecznych dzieci. W zależności od zasobności portfela jest to 30zł/miesięcznie dla Małej Miski, a 96zł miesięcznie dla Wielkiego Talerza. Mamy już kilkunastu , ale nadal brakuje nam takich darczyńców. Zapraszamy czytelników do współuczestnictwa!
Opiekuńcze Skrzydła natomiast to program, gdzie Opiekun bierze pod swoje skrzydła jedno, konkretne podopieczne dziecko, staje się jego wyjątkowym patronem i przez rok wpłaca 500zł miesięcznie. To jest wielka przyjemność dla darczyńcy, że jedno dziecko – dzięki Tobie- ma szanse na godne życie. Praca społeczna powinna sprawiać dużą radość. Jestem o tym mocno przekonana. Jeśli mam np. 2 synów to mogę chcieć mieć „córeczkę” fundacyjną! My, jako fundacja co miesiąc przesyłamy Opiekunowi pocztą tradycyjną informacje o dziecku, fotografie, piszemy o sukcesach, porażkach, o jego drodze.
Rusza też program Promotor 7+, dla zamożniejszych osób lub dla firm, gdzie kwota miesięcznej wpłaty przez rok to 3000zł. Pieniądze te będą wykorzystywane na wszelkiego rodzaju działania z dziećmi. Promotor staje się też na rok Ambasadorem Fundacji.
Beata: Jak wygląda Twój dzień ?
Joanna: Mój dzień wygląda przeróżnie, np. dzisiaj rano byłam fotografem podczas konferencji prowadzonej przez moja przyjaciółkę z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, ale najczęściej ranek spędzam w domu przed komputerem, 2-3 godz. To jest bardzo ważny czas dla mnie, odpowiadam na liczne maile, pisze programy i projekty, rozmawiam przez telefon. Załatwiam wtedy różne sprawy, również swoje osobiste.
Około godziny 11:00 ruszam do Fundacji, gdzie najczęściej mam umówione spotkania oraz zaplanowane różne fundacyjno-domowe aktywności. Robię zakupy, spotykam się z kadrą, rozmawiam z rodzicami podopiecznych dzieci. Duży, liczny dom-dużo aktywności 🙂
Mocno współdziałam ze społecznością lokalną. Współorganizujemy sporo wspólnych aktywności, takich jak koncerty, aukcje, wspólne święta.
Prowadzę również swoją Pracownię Psychologiczną dla dzieci, młodzieży oraz młodych osób dorosłych, w której przyjmuję swoich pacjentów komercyjnie. Zapraszam na moją stronę www.joannaradziwill.pl
Beata: Czego najbardziej potrzebuje Fundacja?
Joanna: Najbardziej potrzebuj wpłat finansowych na konkretne projekty takie jak np. wielkitalerz.pl, o których już mówiłam wcześniej. A teraz, w okresie rozliczeń podatkowych, staramy się pokazać naszą działalność i jej znaczenie dla społeczności lokalnej, tak, żeby osoby prywatne zechciały przeznaczyć dla nas ten 1% podatku. To dla nas bardzo ważne.
Za każdy przekazany 1% do końca 2015 roku z serca dziękujemy – KRS:0000184419!
Beata: W jaki jeszcze sposób pozyskujecie pieniądze? Czy są to darczyńcy indywidualni czy firmy?
Joanna: Raczej darczyńcy indywidualni, którzy przelewają nam pieniądze na konkretne projekty co miesiąc np. Wielki Talerz. To jest dla nas ogromna pomoc, bo jest regularna i wiemy ile mamy pieniędzy na jedzenie. Pozyskujemy pieniądze również z miasta czyli od Dzielnicy Praga Południe, ale jest ich coraz mniej. Dzielnica ma coraz mniej pieniędzy na działania, a potrzeb jest coraz więcej. Taki paradoks. Od czasu do czasu wspierają nas różne organizacje tak jak np. Stowarzyszenie Francuzek z Saskiej Kępy. Dzięki nim, dzieci pierwszy raz w swoim życiu wyjechały na narty.
Beata: Co daje Ci największą satysfakcję z tej pracy?
Joanna: To ja może opowiem taką oto historię:) W tym salonie, w którym właśnie siedzimy przybiega do mnie Andżelika i przytula się do mnie. Ja, bardzo mocno oddaję to przytulenie, bo uwielbiam się przytulać, po dosłownie kilkunastu sekundach ONA powiedziała: „Już” i wybiega na górę! Chyba więcej nic nie trzeba dodawać:)
Beata: Super! Czy potrafisz sobie wyobrazić życie bez Fundacji?
Joanna: Tak, wyobrażam sobie. Wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych. Wszystko ma swój początek, ale oczywiście nie planuję końca. Co będzie to będzie. W Fundacji od 25 lat dzieją się tak piękne rzeczy, tak piękne spotkania, tak pięknie dzieci rosną i takiej pięknej swej godności się uczą, że brak mi słów. Natomiast ja nauczyłam się żyć dniem dzisiejszym. Uwielbiam to od lat.
Mam swoją praktykę psychologiczną, poza tym lubię robić zdjęcia. Ludzie mnie lubią i w wiele miejsc mogę wejść z aparatem co jest bardzo ważne. Staram się nie przeszkadzać i być tam wszędzie, gdzie trzeba. To jest dla mnie duża przyjemność! Prywatnie lubię robić zdjęcia dzieciom.
Beata: Czy rodzina wspomaga Cię w tej działalności?
Joanna: Moje dzieci, trójka-Izabela, Antek, Zosia są już dorosłe. Mają swoje rodziny. Jedno z nich jest w Chinach. Teraz, w swojej dorosłości są moim wielkim wsparciem duchowym. Wcześniej, kiedy byli młodsi, wspierali mnie również fizycznie w każdym działaniu fundacyjnym. Teraz, rodzinnie pomagamy ludziom ponad granicami. W swoim domu krzewiłam wartości, które wyniosłam z mojego domu rodzinnego. Byliśmy ze sobą, byliśmy w danej chwili, razem jedliśmy posiłki, dużo rozmawialiśmy, dużo byliśmy razem. To wszystko procentuje. Mam cudowne, mądrę, piękne dzieci!
Te same wartości są przekazywane dzieciom, które przychodzą do nas, do Fundacji Św. Jana Jerozolimskiego. I też to już widać.
Beata: Ile osób pracuje w Fundacji?
Joanna: Mam 3 wychowawców / pedagogów, księgową i wielu wolontariuszy. Teraz mam okazję im podziękować za ich rzetelną pracę i serce.
Beata: Wiem, że były 4 domy, dlaczego teraz są tylko 2?
Joanna: Dla wyjaśnienia – dom to grupa. Fizycznie budynków Fundacja ma dwa. Niestety z przyczyn bardzo prozaicznych, czyli braku pieniędzy musiałam zamknąć przedszkole, Dom Małego Stasia, które działało przez 10 lat. Bardzo przeżyłam konieczność zamknięcia tego wyjątkowego miejsca. Był jeszcze Dom Piotra. Było tam siedmioro dzieci i w bardzo powolnym rytmie szliśmy razem z nimi w codzienności. Potem poszły do innych domów.
Utrzymanie dużej ilości dzieci to bardzo duży koszt i żeby to wszystko działało w godnych warunkach to potrzebne są naprawdę duże zasoby finansowe.
Nigdy nie chciałam, żeby to była przechowalnia/świetlica w starym stylu, tylko drugi, piękny i bezpieczny dom dla dzieci. Tak jak rodzonym moim dzieciom, cały czas chcę dawać wszystko to co najlepsze, szanse na godne życie, niezależnie od poziomu finansowego.
Beata: Czym zajmowałaś się przed Fundacją?
Joanna: Miałam dwie firmy związane z produktami dla dzieci: Florentynę i Małego Księcia. W latach, w których ubrania dla dzieci były szare i ponure projektowałam i szyłam dla dzieci ciekawą modę. W tamtych czasach moimi odbiorcami były wielkie polskie sklepy. To był dobry czas, dla mnie, dla biznesu oraz dla mody na rzecz dzieci. Jednak głównie zajmowałam się moją rodziną, miałam troje małych dzieci, którym poświęcałam sporo uwagi i czasu.
Beata: A jakie były początki Fundacji? Pracujesz w niej już 25 lat! W tym roku ćwierćwiecze! To powód do świętowania.
Joanna: Początki Fundacji były trudne. Nie mieliśmy lokalu. Społeczeństwo było biedne i jedyne co wtedy mogliśmy robić to rozdawanie darów, które dostawaliśmy od Polonii z Europy. Starałam się, i robiłam to z dobrym skutkiem, aby również pozyskiwać dary od polskich firm z Polski. Jak dostaliśmy dom na Pradze Południe to ustawiały się bardzo długie kolejki po dary. Przyszedł taki moment, że chciałam zaprosić podopiecznych do działania. Zaproszenie polegało na tym, że chciałam im dać przysłowiową „wędkę ale też i rybę”, czyli szeroko rozumianą pomoc – większość z nich nie była zainteresowana. To przykre. Dlatego zajęłam się dziećmi, pośrednio w ten sposób pomagając rodzicom.
Dziś też mamy jeszcze rozdawanie darów, jedzenia-prowadzimy Kuchnię Św.Jana dla najbardziej potrzebujących pomocy osób.
Beata: Czy masz jakieś nowe projekty, które za chwilę ujawnisz światu?
Joanna: Tak, ciągle coś tworze, wymyślam, kreuję. Powtórzę: duży dom-dużo potrzeb. Ostatnio powołałam Grupę Ambasadorów, do której należy również Jola. Wkrótce zorganizuję spotkanie Ambasadorów i opracujemy strategię. Na przełomie kwietnia i maja organizujemy pielgrzymkę do Lourdes. W czerwcu zorganizujemy wielkie spotkanie na 25-lecie Fundacji. Szczegółów jeszcze nie zdradzę. No i czekamy też bardzo na 1%!
Beata: W imieniu Fundacji zachęcam Was wszystkie do przekazania Fundacji Św. Jana Jerozolimskiego 1% podatku KRS: 0000184419! A jeśli nie ja to może dzieci Was przekonają – zapraszam na film:
[youtube id=”ugCFihHCrPY” align=”center” mode=”normal” autoplay=”no”]
To nic nie kosztuje, a tyle daje! Ja już to zrobiłam!