Nic dodać nic ująć – przeczytać!
Zadałam sobie pytanie: czy ja mam pasję albo pasje? W znaczeniu „wielkiego zamiłowania do czegoś”, a nie „silnego gniewu” czy „utworu muzycznego”, nie mówiąc już o filmie Mela Gibsona. A może ich nie posiadam? To w sumie założenie było punktem wyjścia moich rozważań. Bo dzisiaj dla przykładu, wielkiego zamiłowania nie mam. I zdarza mi się to dosyć często. Chyba, że zamiłowanie do świętego spokoju, to a i owszem. Ale ono takie na razie nieodwzajemnione, to moje uczucie do spokoju. Albo zamiłowanie do dowiadywania się ciągle nowych rzeczy, które pcha człowieka do zapisania się na jakieś ciekawe zajęcia. To chyba jedyny rodzaj pasji, której ciągle ulegam (ale czy ulegając jej – ją posiadam?) Jakiś czas temu byłam na warsztatach fermentacji prowadzonych przez Kaję Nowakowską z Mead Ladies. Wróciłam bogatsza o nowe smaki, wiedzę, inspirację i ciekawe opowieści. Z pełną siatą kiszonek, postanowień dotyczących wzbogacania swojego życia wewnętrznego oraz… z ziarnami kefirowymi.
Cytując Wikipedię: Ziarna kefirowe, grzybki kefirowe – tradycyjnie używane od stuleci w różnych społecznościach ludzkich jako naturalna kultura starterowa w procesie wytwarzania musującego napoju mlecznego – kefiru. Współcześnie wykorzystywane są zarówno w warunkach domowych, jak i na skalę przemysłową. Są to złożone, kuliste struktury o nieregularnym kształcie i barwie od białej do żółtawej, przypominające małe różyczki kalafiora. Mają od 5 do 35 mm średnicy. Mają luźną, ale wyraźną teksturę. W skład ziaren kefirowych wchodzi wiele gatunków bakterii kwasu mlekowego i octowego oraz drożdży. Wszystkie te organizmy są powiązane ze sobą matrycą białek i polisacharydem o nazwie kefiran. Zachowują się jak jeden organizm.
Dlaczego o nich piszę? Są fascynujące pod wieloma względami. Pierwszym jest oczywiście efekt ich działalności, czyli probiotyczny, w pełni naturalny napój, który pomaga ci dbać o zdrowie i dobrą kondycję organizmu. Żywe kultury bakterii zasiedlając nasz przewód pokarmowy (głównie jelita) oczyszczają go z toksyn oraz usprawniają trawienie. Ponadto kefir ten (w odróżnieniu od kefiru, który kupujesz w sklepie) jest bogaty w białka, wapń, witaminy z grupy B (np.B1, B5, B7, B12, niacynę – B3, kwas foliowy – B9), witaminę K oraz minerały takie, jak fosfor, wapń, magnez.
Wrzucasz te ziarna kefirowe do jadalnego płynu i po upływie doby możesz rozpoczynać konsumpcję płynu (ziarna kefirowe starannie wypłukujesz, żeby mogły fermentować ci kolejne dobra). Jednym z najsmaczniejszych, jakie piłam jest pyszny kefir z mleka kokosowego z dodatkiem mango. Niebo w gębie! Jak widzisz, mleko jest kokosowe, a nie krowie. I grzybek dał radę napój roślinny zmienić w kefir. Tylko, że sam nie urósł. Dlaczego? W trakcie fermentacji np. krowiego mleka grzybek sam się intensywnie namnaża i rozrasta. Kiedy fermentuje produkty pochodzenia roślinnego – daje radę, ale bez własnej korzyści. Żeby rosnąć, potrzebuje naturalnego dla siebie środowiska, które umożliwia jego „rozkwitanie”.
I tu wracamy do wyjściowego tematu, czyli posiadania pasji i co do tego mają ziarna kefirowe. Bo mnie właśnie olśniło, że ze mną (i pewnie z każdym człowiekiem) jest tak samo jak z tymi ziarnami. Jeśli jesteś w naturalnym dla siebie środowisku, to rośniesz, rozkwitasz, pęczniejesz szczęściem, miłością, spokojem wewnętrznym, kreatywnością, czy czym tam jeszcze potrzebujesz. A jak znajdujesz się w miejscu mało zasobnym w to, co jest konieczne do twojego szczęścia to… pewnie nie umrzesz, ale raczej będziesz doświadczać wewnętrznego usychania, zamrażania potencjału, stanu hibernacji, która da się przeżyć, ale… z twoją pełnią ma mało wspólnego.
Dobra wiadomość jest taka, że w przeciwieństwie do moich ziaren kefirowych, ty możesz sobie wybrać swoje środowisko fermentacji. Bo widzisz, jeśli mój przykład z tym ziarnem jest dobry, to sianie fermentu jest zupełnie na miejscu. Taki naturalny ferment jest… naturalny, zdrowy i pełen substancji, których ludzie potrzebują do bycia w dobrej kondycji. Ja osobiście sieję tyle fermentu, że chyba powinnam to sobie w nazwie specjalizacji zawrzeć. Siewca dobrego fermentu, czy jakoś tak. Warsztaty i działalność edukacyjna mojej przyjaciółki Kai, uświadamiają mi jak ważne jest dzielenie się swoimi pasjami, wiedzą i umiejętnościami. Informacja, że to co dostajemy jako efekt produkcji przemysłowej jest jedynie „ubogim krewnym” naturalnych pierwowzorów i że możemy wracać do tego, co jest bardziej naturalne dla nas, w łagodny dla siebie sposób, jest dla mnie ważna.
Jak ty chcesz wzbogacać swoje środowisko wewnętrzne i zewnętrzne? Kto wokół ciebie pomaga ci rosnąć, rozwijać się, czuć się dobrze ze samym sobą, już w tu i teraz? Komu chcesz pokazać swoje życie od środka? Dzięki czemu znajdujesz w sobie inspirację do tego, żeby wyciągać ręce po to, co jest ci potrzebne do szczęścia i radosnego bicia serca? Gdzie jest twoje naturalne środowisko fermentacji? Bo jeśli siedzisz w zimnym miejscu, które pomaga ci wegetować, ale przeszkadza się ruszyć, to może warto pomyśleć o zmianie? Takiej z własnej inicjatywy. W kierunku przestrzeni, która, jak krowie mleko dla ziaren kefirowych, będzie dawała zdrową pożywkę dla ciebie. Pomoże ci siać zdrowy ferment. Pomoże ci spotkać kolonię organizmów podobnych do ciebie: ludzi, których poruszają podobne rzeczy, którzy cenią to, co i dla ciebie jest ważne, którzy chcą podróżować w podobnym kierunku i być może są już w drodze do miejsca, w którym i ty chcesz się znaleźć. Zapraszam cię do owocnej fermentacji!
„A gdyby tak… otworzyć oczy w ciemności i zobaczyć w niej ogrom miłości. I gdyby tak stanąć w pełnym świetle i odczuć przyjemność bycia sobą. A potem uśmiechnąć się szeroko, rozejrzeć dookoła i zobaczyć innych ludzi, którzy robią to samo… Tak wygląda moja wioska, moje ludzkie stado, które zwołuję listami niosącymi spokój i spotkaniami ożywiającymi ducha. Nazywam się Katarzyna Rybicka i pomagam wrażliwym ludziom nazwać tęsknoty ich serca, przytulić samotność i rozświetlić ich ścieżkę na nowo bijącym sercem. A teraz zapraszam Cię do mojej grupy – Zrób sobie spokój!”
Artykuły tej samej autorki: