Cel: bogaty mąż

| |

Czy kiedykolwiek marzył Ci się bogaty mąż i piękne, spokojnie życie bez korporacji, bez pracy? Leżeć i pachnieć? Czy to w ogóle dziś możliwe? 

Anna Kossak

Ten tekst nie dotyczy każdej z Was, ale na pewno znasz kogoś, komu warto go pokazać…

Jesteśmy jeszcze w klimacie letnim, więc zamiast biznesu, pasuje mi temat socjologiczno – obyczajowy. Muzą do powstania tego artykułu była jedna z moich niedoszłych klientek. Powiedziała, że życie jej się zawaliło, nie ma pieniędzy i musi znaleźć bogatego męża. Uważnie jej się przyjrzałam: tlenione włosy, chude na wpół gołe ciało, napompowane usta do granic możliwości, które przed wprawnym okiem nie zamaskują wieku… Pomyślałam: „Bogaty mąż jako cel? Dziewczyno, zatrzymałaś się mentalnie w latach 90. ubiegłego wieku…”.

Po roku ‘89 było to powszechne zjawisko.

To, czyli znajdowanie przez dziewczyny – mniej i bardziej (!) wykształcone – bogatych partnerów, sponsorów, mężów. Nie musiały się nadmiernie starać, wystarczyła uroda, błysk w oku, rozsądek w pewnych granicach i pójście na dyskotekę. Młode biznesy wyrastały jak grzyby po deszczu, równie prężnie rozwijała się mafia i przemyt, zarabiało się dosłownie na wszystkim, nie było internetu i smartfonów – więc życie towarzyskie kwitło na dyskotekach i tam powstawały związki międzyludzkie – te na jedną noc i te małżeńskie.

Atawistycznie mamy zakodowane, żeby zdobyć mężczyznę, który wyżywi dzieci.

Tyle że już dawno wyszłyśmy z jaskiń i często sprawniej nam idzie polowanie na zwierza (czyli zarabianie) – patrząc z perspektywy dużych miast, których w Polsce jest zaledwie kilka. Niestety 500 + pokazuje, że mnóstwo kobiet zadowala nie zwierz, a ochłapy. Żeby była jasność: nie krytykuję samej idei pomocy potrzebującym, ale obecne wykonanie nie w każdym przypadku pomaga rodzinie… Ale my nie o tym.

Marzące o bogatym mężu kobiety nadal są wśród nas.

Czy to źle? Dla niej – nie wiem, jest dorosła, sama poniesie konsekwencje swoich zawiedzionych nadziei. Ale dla jej dziecka, zwłaszcza córki..?

Co kraj, to obyczaj.

Za naszą wschodnią granicą na porządku dziennym jest, że urodziwe młode Rosjanki sprzedają dziewictwo oligarchom, ceniąc je od 300 000 (te zwyklejsze) do 1 500 000 rubli (te wyjątkowo urodziwe – za tyle już można kupić niezłe mieszkanie). Robią to także w nadziei na małżeństwo (nieraz przy pomocy własnych matek) i tym najbardziej atrakcyjnym (także osobowościowo, czyli potulnym i niekonfliktowym) często się udaje, ponieważ bogacz chce mieć nówkę sztukę nieśmiganą (inna sprawa, że rekordzistki potrafią chirurgicznie odtwarzać błonę dziewiczą nawet kilkanaście razy…).

U nas takiej tradycji nie ma, może dlatego, że oligarchów brak.

A nawet jak się jakiś kiedyś znalazł i nie chciał już swojej żony, to nie brał osiemnastoletniej dziewicy z ludu, tylko czterdziestoletnią (wówczas) Joannę Przetakiewicz, która miała swoją pozycję społeczno – towarzyską.

Dobrze sytuowani Polacy na poziomie nie chcą pasywnych lalko – pijawek.

Takie mieli żony z lat 90. 🙂 (oczywiście nie wszystkie wtedy były pijawkami). Wolą kobiety z pasją, z pomysłem na siebie, z radością życia zamiast roszczeń. „Kobieta powinna być niezależna i realizować swoje marzenia. Uczę tego moją córkę” – powiedziała w jednym z wywiadów Elżbieta Wysoczańska, obywatelka Europy (jak sama o sobie mówi), twórczyni paryskiej (!) marki luksusowych kosmetyków Visoanska.

Nie każda będzie światową biznewoman.

I nie musi być. Nie każda z nas ma taki potencjał i możliwości. Ale czekanie na mężczyznę, który odmieni kobiecy los – w Polsce raczej już się nie zdarzy. Taki mamy klimat, że ci dobrze zarabiający, z fajną osobowością, chcą mieć partnerki równe sobie.

Dlatego jeśli się ma takie oczekiwania – warto się tych złudzeń pozbyć.

Zamiast tracić życie i młodość (której granica znacząco się przesunęła, zwłaszcza dla tych próbujących ponownie ułożyć sobie życie), można wykorzystać wakacyjny czas i zastanowić się nad strategią na resztę życia. Może się kogoś poradzić? Przedyskutować? I wziąć odpowiedzialność – za siebie, a często i dziecko…

Poprzednie

A ja żem jej powiedziała, czyli co ma do powiedzenia Katarzyna Nosowska

Zdrowy ferment – Katarzyna Rybicka

Dalej