Wszystkie długie weekendy to wielki exodus ze stolicy. Kto tylko może wyjeżdża, by odpocząć. Wszystkie „wylotówki” są zakorkowane. Zanim dojedziesz na miejsce docelowe możesz się zmęczyć 🙂 Ale liczy się cel podróży. Mój był prosty – strony rodzinne i odpoczynek.
Jechałam na majówkę, bo o niej tu mowa, z myślą o odsapnięciu. Prognozy nie były optymistyczne, ale to mnie nie przerażało. Na miejscu jednak okazało się, że jest pięknie. Przynajmniej w sobotę tak było.
Pigwa na naszej działce
Jak tylko słońce pokaże się na niebie to mnie już ciągnie na działkę, na spacer, byle nie siedzieć w domu. No i wybraliśmy się w trójkę, z Mamą najpierw na działkę, a później nad zaporę Goczałkowicką. Spacer był przedni, zrobiliśmy 4 km. Gdyby nie stada małych muszek, które wchodziły do oczu, można by powiedzieć, że było idealnie 😉
Z zapory widać już góry – Beskid Śląski
A to my:)
W niedzielę miało padać, ale na popołudnie w miarę się pogoda wyklarowała i oprócz wizyty u Taty wybraliśmy się z Mamą na pizzę do Ryszkówki w Bestwinie.
Pizza była super. Z pieca. Wybraliśmy z kozim serem oraz z szynką i pieczarkami. Klasyka:) Po obiedzie krótki spacer na miejscu i przejazd do Goczałkowic – Uzdrowiska. I tutaj niespodzianka. Okazało się, że tego dnia było otwarcie ośrodka przy stawie, który wreszcie, po wielu latach przestoju, został zagospodarowany.
Jest ścianka wspinaczkowa, można zjeść zapiekankę nad jeziorem, wreszcie można wypożyczyć piankę i wybrać się na wakeboard lub skimboard.
Jest też mała plaża. Wszystko to okraszone było muzyką DJ’a graną na żywo. Mam nadzieję, że będzie zainteresowanie i ośrodek przetrwa.
Widok na plażę
Na leżaczkach nad wodą
Spacerując po uzdrowisku…
…natknęliśmy się na mecz piłki nożnej kobiet i obejrzeliśmy kawałek.
Później zauważyliśmy wiewiórki, które są zupełnie inne niż te mieszkające w Łazienkach. Goczałkowickie są strachliwe. Nie podchodzą do ludzi. I są ciemnobrązowe, właściwie trudno je zobaczyć z daleka na drzewie.
No i kolejny dzień był super.
W poniedziałek odwiedziłam Cieszyn, w którym studiowałam. Spotkałam się tam z jedną z bliskich koleżanek z tegoż okresu mojego życia. Nasza znajomość trwa już… trochę lat 🙂 Fajnie było pójść do „naszej” kawiarni i powspominać. Zupełnie spontanicznie umówiłam się z kolejnymi koleżankami z okresu Kolegium Nauczycielskiego, które nie mogły być z nami w Cieszynie. I tym razem one przyjechały do Czechowic. Kawiarnia Malinowa przyjęła nas pysznymi ciastami, deserami i kawą:) Było super.
Majówka bardzo udana! I pogoda dopisała i ludzie. A że sobie ją przedłużyłam to jeszcze i z rodziną udało się spotkać:)
Wracać będę z nową energią:) I wiem jedno, że bardzo ważne jest danie sobie czasu dla siebie. Nie mogę tu mówić o nicnierobieniu:), ale o innej formie spędzania czasu. Na spacerach, na kontakcie z przyrodą, na rozmowie z bliskimi, na byciu po prostu. Takie dni przypominają mi jak to jest być tu i teraz, ze sobą i bliskimi. Potrzebuję takiego czasu żeby się zresetować, oczyścić głowę i mieć siłę, żeby iść do przodu. A jak Wy odpoczęłyście?