Historia – Aleksandra Sosnowska – TRI Translator

| |

Ponownie zachęcam Was do przedstawiania Waszych pasji, firm, działalności w formie  historii na Ty i biznes. Jeśli macie pasję, którą żyjecie, którą chcecie przekuć w biznes lub już prowadzicie firmę, o której chcecie opowiedzieć światu, to zachęcam do przesyłania tekstów w formacie 1 strona A4 i swojego zdjęcia 1100x600px poziom. Forma – zobaczcie poniżej:) Warunek – tekst powinien być ciekawy i wartościowy dla czytelniczek. 

HISTORIA

To druga historia z tego cyklu. Czekam na kolejne:) Poznajcie Aleksandrę Sosnowską!

O mnie w telegraficznym skrócie

Mam na imię Aleksandra i jestem tłumaczką języka angielskiego i niemieckiego. Języki obce od zawsze były moją pasją, a wybór studiów dwujęzycznych – naturalnym kierunkiem rozwoju zawodowego. Od 10 lat pracuję w charakterze tłumacza i weryfikatora, i cały czas mam zapał, żeby rozwijać swoje umiejętności, co jeszcze bardziej dodaje mi skrzydeł.

Wykonuję tłumaczenia pisemne w kombinacji trzech języków: angielski – niemiecki – polski, w tym z angielskiego na niemiecki oraz z niemieckiego na angielski. Specjalizuję się w konkretnych dziedzinach, a mianowicie: prawo i biznes, Unia Europejska, marketing i reklama oraz sport. Poza tym oferuję usługi korekty językowej, a także wsparcie lingwistyczne. Po więcej informacji zapraszam na moją stronę Tri-translator.

Moja historia

W swoim zawodzie pracuję już wiele lat, ale tak naprawdę stosunkowo niedawno zdecydowałam się zrobić ważny krok do przodu i stworzyłam markę TRI Translator. Nazwa ta oczywiście nie jest przypadkowa – z jednej strony nawiązuje do kombinacji trzech języków: angielskiego, niemieckiego i polskiego (TRI), a z drugiej strony do mojej sportowej pasji, jaką jest triathlon. TRI Translator to również odpowiedź na coraz wyższe wymagania rynkowe. To, co wyróżnia moją firmę, to połączenie kilku istotnych aspektów, które świetnie się uzupełniają i pozwalają mi świadczyć usługi na wysokim poziomie. Najważniejsze z nich to wykształcenie kierunkowe (jestem absolwentką lingwistyki stosowanej), wieloletnie doświadczenie i solidny warsztat pracy, terminowość oraz komunikatywność. TRI Translator to również niesamowity bodziec do rozwoju zarówno jako tłumacz, jak i jako przedsiębiorca. Prawdą jest bowiem, że kto nie idzie do przodu, ten się cofa.

Praca z pasją – czy to możliwe?

Przyznaję, że bardzo lubię swoją pracę, ale moją prawdziwą pasją jest sport.  Obecnie trenuję triathlon. Amatorsko, ale ambitnie. Z tej sportowej pasji wyłoniła się też jedna z dziedzin, w których się specjalizuję, a mianowicie sport, fitness i wellness. Wydawać by się mogło, że tłumaczenia sportowe nie mają w sobie nic szczególnego. Nic bardziej mylnego – teksty o tematyce sportowej również mogą zawierać specjalistyczną terminologię oraz wymagają dobrej znajomości grupy docelowej (na przykład w przypadku tłumaczenia tekstów marketingowych skierowanych do miłośników sportu). To szczególny obszar mojej pracy, który daje mi wyjątkową satysfakcję.

Moja misja

Język jest podstawowym narzędziem komunikacji. Nigdy nie wolno o tym zapominać. Opisuje rzeczywistość i buduje relacje, a także jest w stanie zmienić czyjeś zdanie czy zachowanie. Słowa mają moc sprawczą, dlatego tak ważna jest dbałość o język, jakim się posługujemy. Sposób formułowania przekazu oraz dobór słów mogą wpłynąć na decyzję o wyborze naszych usług czy produktów. Dlatego warto jest nawiązać współpracę ze specjalistą językowym – profesjonalnym tłumaczem, weryfikatorem czy lingwistą.

Gdy tworzyłam markę TRI Translator, przyświecał mi jeszcze jeden cel. Chciałabym zaznaczyć, jak ważną rolę odgrywa w naszym życiu aktywność fizyczna i jak wiele wspólnego ma uprawianie sportu z prowadzeniem biznesu. Świetny czas na mecie zawodów nie bierze się znikąd – to wynik ciężkiej, często „mrówczej” pracy oraz wielogodzinnych treningów. To systematyczne realizowanie konkretnego planu, zmaganie się z różnymi przeciwnościami, wychodzenie poza strefę komfortu, ale też regeneracja. Tak samo jest w świecie biznesu. Prowadzenie firmy wymaga systematyczności, konsekwencji, zapału, ale też chwili refleksji i odpoczynku, żeby cały czas mieć energię na dalszy rozwój. Wszystkich przedsiębiorców zachęcam do kierowania się mottem „W zdrowym ciele przedsiębiorczy duch!”.

Poprzednie

12 kroków do sukcesu – Kiedy traci się wszystko – Tomasz Kammel

Wiosenne przebudzenie – Anna Kossak

Dalej