Wiosna tuż, tuż… No właśnie …
Wiosenne przebudzenie
Trzeci webinar TvFemina za nami. Tym razem było o poczuciu własnej wartości i pewności siebie. Temat coraz bardziej aktualny na całym świecie. Ludzie się pogubili. Gnają za stanowiskami, gadżetami na kredyt, kolekcjonują pustych znajomych na Facebooku… I są coraz bardziej nieszczęśliwi. Im bardziej kraj należy do „pierwszego świata”, tym więcej ich obywateli cierpi na choroby psychiczne i samotność. Dlaczego?
Nikt nas nie uczy, jak być dorosłym.
Niektórzy mają szczęście do odpowiedzialnych i dojrzałych rodziców, co daje im mocniejszy fundament, ale nadal nie gwarantuje sukcesu. Na co dzień koncentrujemy się na wykonywaniu obowiązków, zaistnieniu na portalu (społecznościowym lub randkowym), wyrażeniu swojej dezaprobaty (wobec męża, dziecka, szefa, głupich polityków), czasem zaszalejemy (zakupowo, alkoholowo lub na wycieczce all inclusive). Teatr? Książka? Wysiłek fizyczny? No przecież nie mamy czasu! Pasja? Jaka pasja?! Za to ciągle czegoś chcemy. Skoro zewsząd płynie przekaz, że chcieć to móc – wymyślamy cuda na kiju. Po co? A tego to za bardzo nie wiemy. Myśli zajmujemy tak wieloma nieistotnymi sprawami, że na te ważne nie ma przestrzeni.
Istota życia.
Aby być szczęśliwym, trzeba mieć poczucie sensu. Na niego składają się wyznaczane cele i umiejętność ich realizacji. Aby cel zrealizować, potrzebna jest wytrwałość, pracowitość i wiara w to, że dążę do czegoś dla mnie wartościowego. Jeśli pomysł nie wypływa z prawdziwej potrzeby duszy – podświadomość zrobi wszystko, żeby go storpedować. I nawet jeśli osiągam cel, okazuje się, że wcale mi szczęścia nie daje.
A duszę mamy przywaloną rupieciami.
Dźwigamy jarzmo naszego środowiska i rodziny, procesu edukacji, indoktrynacji religijnej, stereotypów i narzuconych postaw. Bombardowani jesteśmy etykietami i ocenami, więc sami bombardujemy. Nie jesteśmy zachęcani do poszerzania horyzontów. Wręcz przeciwnie: lubimy trzymać się schematów, bo „tak się nie robi”. Żyjemy w nieświadomości, zniewoleni przez narzucone standardy i jedynie słuszne myślenie. Często nie wiemy, że zasady narzuca i rządzi światem zaledwie 5% ludzi. I to nie są politycy, tylko ci, którzy ich finansują. Dlaczego godzimy się na zniewolenie i dajemy sobą manipulować?
Zacznijmy od początku.
Rozwój człowieka przebiega w określonych etapach: dzieciństwo, dorastanie, dorosłość, starość. Dzieciństwo jest niezmienne – dziecko to dziecko. Dorastanie nam się trochę przesunęło – później decydujemy się na związek i niczym nadzwyczajnym nie jest mieszkanie trzydziestolatka z rodzicami (kobiety jednak szybciej „idą na swoje”). Granica starości mocno się przesunęła – kiedyś sześćdziesięciolatka była uważana za staruszkę, dziś potrafi lepiej wyglądać niż jej niespełna czterdziestoletnia córka. W dorosłości niestety tkwi problem.
Dorosłość = rodzicielstwo i przywództwo.
Ale tylko w teorii. W praktyce miewamy problem z byciem rodzicem i rzadko umiemy być przywódcą, przede wszystkim dla siebie. Mam wrażenie, że społeczeństwa państw rozwiniętych składają się z wiecznych dzieci w dorosłych ciałach. Z łatwością można by o taki stan rzeczy obwinić system polityczny, ekonomiczny i społeczny, i byłoby w tym wiele racji. Jesteśmy wychowywani na ludzi zależnych od wątpliwych autorytetów i narzuconej władzy (którą dajemy sobie narzucać przez niewiedzę i lenistwo). Utyskujemy na „elity”, a tymczasem są one dokładnym odzwierciedleniem stanu nas wszystkich. Chcemy szybko się wzbogacić, szybko znaleźć szczęście, szybko zmienić swoje życie. Nie bierzemy pod uwagę, że wytrwale pracowaliśmy na zaśmiecenie go. Liczymy, że objawi się guru z receptą na życie. Chcemy wierzyć w cuda, hodujemy złudzenia i iluzje.
Dlaczego tak jest?
W naturze człowieka leży unikanie przykrości (stąd zakłamywanie rzeczywistości), wysiłku (chcemy już i żeby się nie zmęczyć), dążenie do przyjemności (zachowania kompulsywne). Z drugiej strony łatwy sukces nas nie cieszy. Dodając do tego niski poziom autorefleksji, nieumiejętność proszenia o informację zwrotną i przekonanie, że wszystko zawdzięczam sobie, a winni są ONI – efekt mamy taki, że trudno dorosnąć. Dorosłym jest ten, kto umie pokierować sobą. A już prawdziwą rzadkością są ludzie, którzy są liderami i nadają się na przywódców.
Lider dba o siebie, a także o tych, którymi kieruje.
Jest gotowy i umie pomagać innym w osiąganiu niezależności i poszerzaniu horyzontów. Dzieli się swą wiedzą. Nie wstydzi się przyznać, że czegoś nie wie. Nie boi się korzystać z potencjału i mądrości innych. Umie prosić, przepraszać, doceniać i być wdzięcznym. Nie ma potrzeby zwracania na siebie uwagi za wszelką cenę i nie musi się chwalić. Nie terroryzuje otoczenia i nie narzuca własnych poglądów, ale wymaga przestrzegania ustalonych zasad i wyciąga konsekwencje. Nie spoufala się, ale doskonale zna swoich ludzi i wie, co ich motywuje. Umie wyłuskać truciciela i rozstać się z nim, zanim ten rozwali zespół. Nie boi się konfliktu, zna strategie radzenia sobie w zależności od jego genezy. Ilu znasz takich liderów…?
Dzieci przebrane za dorosłych.
W większości przywódcy niestety nie są liderami. Nie dorośli do tej roli. Są marionetkami wykonującymi polecenia finansjery. Całe pokolenia zostały zmanipulowane. Ludzie śpią. Nie myślą o tym, że są zaprogramowani do zajmowania się sobą w takim zakresie, żeby nie przeszkadzało to w światowym status quo. „Nie wychylaj się”, „Płyń z prądem”, „Siedź w kącie, znajdą cię” – tym jesteśmy karmieni, aby nie współtworzyć swojej rzeczywistości.
Co ludzie powiedzą?
Bardzo się tego obawiamy. Oczywiście warto się liczyć ze zdaniem osób, które są dla nas ważne, o ile te osoby działają wspierająco, a nie ograniczająco. I nie miej złudzeń: jeśli nie jesteś ze sobą spójna, ludzie to wyczuwają. Każdy ma szósty zmysł. Pamięć kontrolujemy zaledwie w 20%. Do reszty nie mamy dostępu, ale ona w nas jest. I niestety ta reszta ma większy wpływ na Twoje wybory, niż myślisz. Zdemaskuje Cię. Dlatego lepiej jednak dogadać się ze sobą. Przyznać do błędów, złych decyzji, brudnych myśli i podłych intencji. I wyczyścić.
Tylko wtedy masz szansę na przebudzenie.
Zbyt duże zapotrzebowanie na aprobatę zamienione na własny rozum eliminuje z naszego grona wszystkich tych, którzy z jakichś nieraz dziwnych powodów są naszym zbyt ciężkim ogonem. Ale zostaje trzon: solidny, wspierający, życzliwy. Lepiej obok siebie mieć dwie oddane i mądre osoby niż całe stado tych, którzy bez skrupułów przy nadarzającej się okazji rzucą Cię wilkom na pożarcie.
Uczciwość wobec siebie.
To podstawa. Nie zaciągaj wobec siebie zobowiązań, które zaraz porzucasz, bo wprowadzasz w podświadomość chaos i brak spójności. Swoją drogą to ciekawe, że stajemy na głowie, by dogodzić innym i by wywiązać się nieraz z absurdalnych obietnic złożonych pod presją, a obietnice dawane sobie tak łatwo lekceważymy. Myślałaś kiedyś o tym? Dlaczego tak jest? Bo śpisz. Nie masz świadomości lub nie wierzysz, że siebie trzeba cenić. Wszyscy: dzieci, partnerzy, szefowie, przyjaciółki – są, ale może ich nie być. Sama ze sobą jesteś do ostatniego Twojego tchnienia. Dlaczego o siebie nie dbasz? Bo nie rozumiesz, że tylko dbając o siebie, możesz dać szczęście innym.
Otwórz oczy na manipulację.
Także własnego umysłu. Poczucie winy, krzywdy, wstydu są dobre czasami, kiedy coś przeskrobiesz. Ale ciągła plątanina takich emocji to śmierć za życia, na dodatek w męczarniach. Potępianie innych, nawet „w słusznej sprawie”, to napędzanie się pogardą, a to najbrudniejsza z ludzkich emocji, destrukcyjna dla gardzącego. Jesteśmy wtłoczeni w rolę policjantów: pilnujemy innych i natychmiast punktujemy ich błędy. A korzystniej jest przypilnować siebie.
Jesteśmy przesiąknięci strachem.
Cały świat jest przez niego zniewolony. Ale to Ty masz wybór, po jakie wiadomości sięgasz, czym się karmisz (fizycznie i duchowo). Strach przed realnym zagrożeniem jest zdrową reakcją, ale warto mieć świadomość, że to także ulubione narzędzie kontroli, stosowane przez represyjne, totalitarne władze i media. Niepewność to główny produkt współczesnego rynku. Życie w permanentnym strachu uniemożliwia rozwój osobowości, prowadzi do mentalności ofiary, zaburzeń psychicznych i uzależnień.
„Systemy dyktatorskie zmuszają do konformizmu groźbą i terrorem; kraje demokratyczne – perswazją i propagandą” – Erich Fromm.
Mózg przyzwyczaja się do bycia w ciągłym stanie zagrożenia. W pewnym momencie uznaje ten stan jako nieodłączną i niezbędną część życia. Dlatego ofiarom przemocy tak trudno jest wyzwolić się spod wpływu kata. Zniewolenie – mimo cierpienia – pozwala z czystym sumieniem zrzucić z siebie odpowiedzialność („przecież na nic nie mam wpływu”, „tak musi być”, „nic na to nie poradzę”) i rozgrzeszyć się za brak aktywności w podejmowaniu wyzwań. Nie daj usypiać się swojemu mózgowi. Nie oddawaj myślenia za siebie innym. To wygodne, ale ograniczające.
Nadal nie bardzo rozumiesz, o co chodzi?
System edukacji wysoko rozwiniętych państw jest tak skonstruowany, aby dostarczyć konkretną ilość wyselekcjonowanych informacji, koniecznych do tego, by łatwo było człowieka włożyć w szufladkę „pracownik”. W Polsce jest jeszcze gorzej. Rodzice są przekonani – i karmią tym dzieci – że ukończenie uczelni (jakiejkolwiek) i wyższe wykształcenie to klucz do sukcesu. Nie widzą masowych zwolnień w wieku średnim, chociaż sami zostali zwolnieni. Nie wiedzą, że obsługująca ich kasjerka jest po filologii, a paczkę dostarczył kurier po zarządzaniu.
Samodzielne myślenie w szerszej perspektywie zanika.
Wizjonerzy są tylko w biznesie, nie ma ich w życiu politycznym czy społecznym. Ludzie nie potrafią podejmować autonomicznych decyzji, ponieważ zawsze porównują się z innymi i dają się zwieść propagandzie. Nie umieją dotrzeć do zróżnicowanych źródeł informacji albo zwyczajnie im się nie chce. Przyjmują od polityków przetrawioną papkę, „nie interesują się polityką” albo „polityka ich brzydzi”. Są świetnymi obywatelami dla „elit”. Nawet nie wiedzą, że są zniewoleni. Psioczą na polityków, a kompletnie nie widzą, że dają sobą rządzić niewolnikom systemu postawionym tylko trochę wyżej od nich samych. Bo w Polsce elit nie ma. Za to na szczycie było, a jest jeszcze więcej ludzi z poważnymi zaburzeniami i deficytami.
„Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn” –Arystoteles.
Elita to ludzie wykształceni w sposób niedostępny dla przeciętnego obywatela nawet najbogatszego państwa, choćby pochodził z zamożnej rodziny. Aby rządzić światem, oprócz pieniędzy jego ród musi mieć właściwe pochodzenie. Nie miej złudzeń: żaden prezydent ani premier nie jest suwerenny. Za plecami ma całe zaplecze.
Elita to ludzie, którzy umieją myśleć strategicznie i realizują nawet długofalowe cele.
Najczęściej pozostają anonimowi. Kształcą się w prywatnych szkołach z internatem, gdzie są trenowani w dyscyplinie umysłowej przy jednoczesnym poznaniu siebie: mocnych stron i ograniczeń. Poznają mechanizmy ludzkich motywacji i zachowań oraz różnorodne techniki wywierania wpływu prowadzące do uzyskania oczekiwanego rezultatu. Uczą się historii, filozofii, logiki, a także trenują komunikację: zarówno pisemną, jak i oratorską. Są przygotowywani do kontrolowania głównych instytucji państwowych, takich jak sądy, wojsko czy gałęzie przemysłu strategicznego (energetyka, transport, surowce mineralne). Trenują samodzielne myślenie i wnioskowanie. Obowiązkowo mają intensywne zajęcia sportowe, które uczą wytrwałości, dyscypliny, systematyczności i odporności na ból. Uczą się patriotyzmu, a także odpowiedzialności społecznej. Realizują długotrwałe projekty wymagające całkowitego zaangażowania i wysiłku. Zgłębiają kodeks norm postępowania w odniesieniu do wydajności, moralności i zachowania. Poznają sposoby na dotarcie do każdego człowieka na świecie (!), zasady savoir vivre’u (są jednak tylko ludźmi i nieraz próżność i pycha ich ponosi 🙂 oraz wielkie światowe dzieła literackie, muzyczne i malarskie. Uczą się rysunku, by wyostrzyć percepcję. Nastawieni są na ciągły, niekończący się rozwój, by zawsze odpowiednio ocenić sytuację i wyciągnąć właściwe wnioski.
Wiedzą, że rozwój osobisty, komunikacja i sprawne myślenie to dziedziny, w których nauka nigdy się nie kończy i trzeba być zawsze bardzo uważnym.
Jest jeszcze coś, o czym powszechnie się nie mówi: rytuały. Upokarzające, ośmieszające, wstydliwe. Mają na celu związanie członków elitarnej grupy ze sobą na zawsze. Tak, aby nawet po dwudziestu latach można było zwrócić się o przysługę i wsparcie. Każdy na każdego ma haka, dlatego zgodnie współpracują. A jeśli ich interesy się rozjeżdżają, „nagle” wybucha jakiś skandal i niepokorna jednostka jest eliminowana ze stanowiska i życia publicznego.
Dobrnęłaś z lekturą do tego momentu?
Gratuluję wytrwałości. Po co to wszystko wystukałam na klawiaturze? Ano po to, aby zwrócić uwagę na pewne kwestie:
- Ani Ty, ani ja nie mamy szans należeć do tak pojmowanej elity jak powyżej. Ale możemy stworzyć swoją własną elitę: ludzi świadomych możliwości (wiedza jest powszechnie dostępna, warto z niej korzystać) i ograniczeń (nie uzdrowisz całego świata, ale możesz uzdrowić siebie);
- Przebudzenie bywa bolesne (jeśli żyjesz w pięknej iluzji) albo wyzwalające (jeśli śnisz koszmar). Można oczywiście dalej spać, ale wtedy przygotuj się na to, że Twoje życie będzie połączeniem amoku z chaosem lub mdłej papki;
- Nie daj się mamić! Zbadano, że wzmożony konsumpcjonizm obniża poczucie własnej wartości i że przy niskim poczuciu własnej wartości konsument więcej kupuje, więc marketingowcy używają sztuczek, żebyś miała iluzję bycia Anią Lewandowską. Nie będziesz (bo jesteś sobą!), kasę wydasz, humor poprawisz na chwilę, niczego się nie nauczysz;
- Przebudzenie jest związane z samoświadomością i rozwojem. Jak powyższe elity – w pewnych obszarach nie można przestać. Na szczęście nigdy nie jest za późno, by zacząć;
- Nasz nowy projekt TvFemina nastawiony jest na dzielenie się wiedzą potrzebną do przebudzenia 🙂 Poprzez webinary i nową platformę (robi się :)) chcemy ułatwić wejście w proces świadomego, dobrego życia. Zapisz się do newslettera, a otrzymasz informację o terminach i tematach kolejnych bezpłatnych webinarów.
Życzę ciepłej, kwiecistej wiosny i radosnego przebudzenia 🙂