Odpowiedzialność jest wysoko na mojej liście wartości i w moich talentach wg Gallupa. Czuję się odpowiedzialna za moje życie, za to co robię, czasem też za innych, mimo, że nie są dziećmi… Często jednak ta odpowiedzialność ciąży. Dlaczego tak się dzieje? Czego się boimy? Konsekwencji? Oceny? Jak sobie z tym radzić, żeby nie hamowała ona naszego rozwoju, zmian, działań?
Na ostatnim Festiwalu Inspiracji ciekawie mówił o tym Jacek Chmielecki i to on zainspirował mnie do rozwinięcia jego myśli. Już Moliere twierdził:
” Jesteśmy odpowiedzialni za to co robimy, ale również za to czego nie robimy”.
Nie zawsze chętnie bierzemy odpowiedzialność, boimy się jej, ciąży nam. Hal Elrod przekonuje, że „Jednak kiedy weźmiesz odpowiedzialność za wszystko w swoim życiu to moment, w którym możesz wszystko w swoim życiu zmienić!”
To jak w takim razie zbudować swoją odpowiedzialność?
Nie obwiniaj siebie i innych, to odbiera energię.
To bardzo ważne, bo często za nieudane plany, za życie jakie wiedziemy obwiniamy innych, system, kraj, w którym żyjemy. Nie o to chodzi! Lepiej tą energię przekuć w działanie żeby robić to co chcemy i możemy.
Dotrzymuj obietnic.
Kluczowa kwestia. Ludzie, którzy nie dotrzymują obietnic stają się niewiarygodni. Możesz nie dotrzymać obietnicy, ale nie łudź się, że osoba, które na Ciebie liczyła wróci do Ciebie z propozycją dalszej współpracy w danym temacie. Jeśli wiesz, że nie dasz rady czegoś zrobić, bo nie masz czasu, to po prostu to powiedz! To o wiele lepszy sposób. Lepiej odmówić, niż zwodzić obietnicami. Takie jest moje zdanie.
Nie odkładaj na później.
To mi się zdarza. Szczególnie wtedy, kiedy nie czuję do końca jakiegoś tematu, kiedy nie jest to moja „bajka”. Zwlekam i myślę jak to zrobić skoro mi to nie leży. Może w takim razie warto się zastanowić czy mi to potrzebne. Jeśli muszę coś zrobić – to lepiej szybciej, żeby mieć to z głowy!
Idź od małego do dużego sukcesu.
To bardzo mądre. Często myśląc o sukcesie przez duże S – od razu w myślach uciekam. Boję się. Przerasta mnie to. Jednak maleńkie sukcesy każdego dnia są dla mnie dużymi zwycięstwami. Niech będą i dla Ciebie!
Wykorzystaj dostępne zasoby, jeśli potrzebujesz – proś o pomoc, pytaj.
Dobrze jest czasem poprosić o pomoc. Nie zawsze się ją dostaje, ale prosić warto. Nie jesteśmy alfami i omegami. Nikt z nas nie jest samowystarczalny. Potrzebujemy drugiego człowieka. Może nie od razu uzyskasz pomoc, ale pytaj i proś, w końcu znajdziesz odpowiedzi czy pomoc.
Akceptuj to czego nie możesz zmienić. Zmieniaj to co zmienić możesz.
To jest kluczowe. Często borykamy się z kwestiami wobec, których jesteśmy bezsilni. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko ich akceptacja. Jednak walczymy – głównie ze sobą, zamiast skoncentrować siły w kierunku tych kwestii, które zmienić możemy! Nie trać energii na niemożliwe do zmiany!
A przede wszytkim działaj, bo nigdy nie będziesz wystarczająco przygotowany/a!
Wszyscy wiemy, że bez działania nic się nie zmienia. Możemy chodzić na dziesiątki spotkań rozwojowych, wiedzieć wiele i nic z tym nie robić. Nigdy nie będziesz wiedział/a wszystkiego. Działaj już dziś. Wiem, że trudniej zrobić niż powiedzieć, a nawet napisać;), ale nie ma innej drogi. Sama często nie robię, bo nie jestem jeszcze w tym mistrzem… a to błąd.
No i jak się czujecie teraz z kwestią wzięcia odpowiedzialności za własne życie? Jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie? Podzielcie się z nami
No tak. „jeśli nic nie zmienisz to nic się nie zmieni”. To najlepszy cytat jaki ostatnio widziałem. Twoje rady dobre, uniwersalne, ale niektórzy napotykają w życiu przeszkody, z którymi gorzej sobie radzą. http://mdaniel.blog.pl/2015/11/09/bez-znieczulenia/
Weszłam na Twój wpis i wiem o czym piszesz. Doświadczam tych trudnych rzeczy od dziecka. Nie piszę o tym, bo myślę sobie, że to mój problem.
A może warto dzielić się tym co się przeżyło -nawet tym trudnym i bolesnym. Życzę Ci zdrowia i dużo pogody ducha!