Portrety KP – Anna Szubert

| |

Witajcie Dziewczyny,

Dziś czas na wywiad. Piątkowy wieczór, relaks, herbata lub kawa i dobry wywiad, na który Was zapraszam, to miłe chwile z samą sobą. Warto:)

Poznałam Anię Szubert w zeszłym roku na konferencji u Kasi Dziubałki. Spodobało mi się to co mówiła o marce osobistej. Na przerwie, przy kawie, miałyśmy okazję zamienić kilka słów. Kolejne nasze spotkanie miało miejsce podczas konferencji Personal Brandingu zorganizowanej w Warszawie zeszłej jesieni. Już wtedy zaprosiłam Anię do wywiadu. Spotkałyśmy się krótko przed Wielkanocą w Green Cafe Nero w Złotych Tarasach. Anna była oczywiście w biegu, przed wykładem na UW. Ale udało nam się chwilę porozmawiać.  I oto efekt. Zapraszam, poznajcie Anię!

Beata: Czy mam dobre wrażenie, że Twoja kariera w Warszawie nabrała tempa  w zeszłym roku? Bardzo często ostatnio jesteś w Warszawie,  prawda?

Anna: Wiesz to nie jest takie proste pytanie. Moja warszawska przygoda rozkręca się mocno już od 3 lat. Wtedy zaczęłam budować solidne relacje.

Beata: Co to znaczy?

Anna: Uważam, że czymś innym jest przyjazd na konferencję, wykład, seminarium, z kilkugodzinnym wystąpieniem, po którym nakręcona energią, ale zmęczona fizycznie „uciekam” i biegnę dalej, a czym innym jest zatrzymywanie się na dłużej, na dwa- trzy dni po to żeby wypić jakąś spontaniczną kawę, porozmawiać z organizatorami, z osobami zainteresowanymi ewentualną współpracą. Na to nie ma czasu podczas konferencji. Żeby zagościć na dobre na jakimś rynku, np. warszawskim, trzeba mu poświęcać o wiele więcej czasu niż trwa prelekcja na konferencji. Bo to podczas takich zwyczajnych spotkań przy kawie, wcale nie podczas dużych, poważnych spotkań, rodzą się nowe znajomości, długoterminowe relacje i powstają najciekawsze pomysły! Rozmawiamy, odkrywamy swoje talenty, mocne strony, potrzeby i okazuje się, że ta druga osoba może nam pomóc rozwiązać jakąś zagadkę, podpowiedzieć rozwiązanie, zaproponować współpracę przy ciekawym projekcie! Albo skontaktować nas z kimś, albo umożliwić wyjazd, bo zna osobę, która zna jeszcze kogoś… i tak okazuje się, że szkolenie w Dublinie czy Chicago nie jest żadnym problemem.

W zeszłym roku podczas przygotowania mojego planu rocznego położyłam nacisk na  rozwijanie relacji w Warszawie, bo stało się dla mnie oczywiste, że w biegu pomiędzy jednym wykładem, a kolejnym spotkaniem trudno zwyczajnie usiąść i porozmawiać. Z naciskiem na rozmowę, z akcentem na zwyczajną. Relacje rodzą się powoli, trzeba im poświęcić czas i uwagę: porozmawiać o życiu, na spokojnie, nawet i trzy godziny bez spoglądania na zegarek. To właśnie takie spotkania najpierw kwitną, a potem owocują sympatią.

Do Warszawy wróciłam po latach, ale już w innym charakterze, jako Anna Szubert. W latach 1999-2002  byłam w warszawskim Mariott’cie prawie stałym gościem. Pracowałam wówczas dla dużej spółki, ale byłam anonimowa, schowana pod marką firmy. Spotykałam się w sprawie firmy, pracowałam dla firmy, realizowałam cele firmy, którą reprezentowałam. Teraz jest inaczej.

Beata : Jak długo działasz na rynku związanym z Personal Brandingiem?

Anna: Moje doświadczenie zawodowe wywodzi się z obszaru zarządzania ludźmi. Pracowałam w spółce giełdowej i pojawił się taki moment, wiele lat temu, może 9, a może nawet 10, kiedy jeden z moich klientów, duża spółka z branży FMCG, zwróciła się do mnie z problemem związanym z wizerunkiem pracowników. Pani Prezes, z którą wtedy współpracowałam, powiedziała mi, że jest przekonana, że ja sobie z tym dam radę i że zrobię to najlepiej. Byłam trochę skonsternowana, nigdy tego wcześniej nie robiłam na taką skalę. Czym innym jest doradzać indywidualnie, a czym innym wziąć na siebie odpowiedzialność za projekt szkoleniowy dla całej firmy. Ale zmierzyłam się z tym mimo, że wtedy nie czułam się gotowa, żeby stanąć przed zarządem, dyrektorami różnych działów, pracownikami i mówić z pozycji specjalisty. Ale uwierzyłam, że skoro ona widzi we mnie coś, czego ja jeszcze nie odkryłam, to może ona ma rację i zaczęłam rozmyslać jak to zrobić. Stworzyłam protokół biznesowy, w którym zebrałam wszystkie zasady dotyczące ubioru, zasad zachowania się w różnych sytuacjach, rozumienia zasad dyplomacji z poszanowaniem naszej polskiej etykiety grzecznościowej. Nazwałam to zasadą 3xE– elegancja w myśleniu, elegancja w działaniu i elegancja w ubieraniu się. Do dziś przeszkoliłam z tego tematu tysiące słuchaczy i nadal program ten jest realizowany tylko dzięki rekomendacjom lub zamawiany ponownie dla nowych pracowników w firmach.

Beata: Jakie to były lata, 2000-2005?

Anna: Tak. Wtedy już prawie nie obowiązywały zasady protokołu biznesowo-dyplomatycznego, które powstały w latach 60-70, bo się przeżyły. Świat się zmienił, pojawił się internet, telefony komórkowe i należało te zasady rozpisać na nowo, uwzględniając wszystkie zmiany np. netykietę.

Jeszcze nie tak dawno Polacy wszystko robili samodzielnie. To i wada i zaleta jednocześnie. Nie korzystali z usług specjalistów. Sami budowali i projektowali swoje strony w internecie. Sami robili reklamę. Wszystkie domy posiadały w garażu kanał by zaglądać pod auto i dokonywać napraw. Nie było nas stać na specjalistów, z resztą latami byliśmy przyzwyczajeni do dawania sobie rady w różnych okolicznościach i te umiejętności dostosowawcze nam zostały.

Ale to też się zmienia. 4 lata temu zastanawiałam się czy jest w Polsce rynek na szkolenia czy konsultacje indywidualne z zakresu budowania marki osobistej. A dziś, rynek też przeżywa fazę ogromnego wzrostu. Zaczynamy cenić swój czas i coraz chętniej powierzamy wiele elementów naszego życia osobistego i zawodowego specjalistom. Nadal wydajemy się być wszechstronni, ale już świadomie zlecamy wiele działań na zewnątrz, by mieć czas na własne pasje czy rozwój.

Mimo,  że pracuję z markami  już kilka lat to dopiero 3-4 lata temu uświadomiłam sobie, że ja robię PB, tylko nie nazywałam tego Personal Branding.

Beata: Jak  jest z polskim rynkiem szkoleniowym?

Anna: Moje obserwacje są takie, że przechodzimy z etapu konferencji motywacyjnych, które podnoszą poziom energii, do etapu konferencji z konkretną wiedzą. Energia po konferencjach motywacyjnych opada w ciągu 48 godzin. Wielu ludzi poszło już na konferencje np. amerykańskim mówców, których bardzo dużo jest organizowanych w ostatnich kilku latach i się nimi nasyciło. Nie twierdzę, że wszyscy, ale część na pewno. Czułam, że nadejdzie moment, że ci ludzie będą chcieli przejść dalej, a mianowicie z etapu chcę do etapu jak.

Beata: Co kryje się pod marką osobistą?

Anna: Idea budowania marki własnej, PB, która powstała 15 lat temu w  USA, oparta jest na podobnych zasadach na jakich buduje się markę firmy. Kiedyś ludzie „chowali się” za marką swojej firmy. W końcu odkryli, że to oni są ważni i pomału wychodzą z tzw. ukrytej tożsamości. Świat się zmienił i ciągle się zmienia, ale nie wszyscy za tym nadążają. Dziwią się, jak to jest, że zawsze odnosili sukcesy zawodowe, od lat 90tych. Utrata pracy nie była do tej pory dla nich problemem, bo zwykle po wysłaniu jednego CV otrzymywali pracę, a teraz wysyłają setkę i nic! Nie zauważyli, że pewność zatrudnienia jaka była już nie wróci. Przyszło nam żyć w czasach tymczasowości.  Praca jest tymczasowa, związki bywają tymczasowe, dzieci są z nami na chwilę i odchodzą. Nawet jeśli wydaje nam się, że mamy dom, w wypadku nieprzewidzianych zdarzeń możemy go stracić. Zmieniające się, niepewne przepisy prawa też nie wpływają pozytywnie na trwałość i stałość życiową. Wszystko jest tymczasowe oprócz wiedzy, umiejętności, nazwiska i relacji z ludźmi. One z nami będą niezależnie od lokalizacji, w której się znajdziemy. Bardzo lubię powiedzenie, że dobre nazwisko otwiera wszystko, a złe nazwisko zamyka wszystko. W dobie internetu widać to bardzo wyraźnie –można mnożyć przykłady.

Beata: Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że żyjemy w czasach schyłku etatów?

Anna: Zdecydowanie, choć one będą istniały. Tylko inaczej. Podczas pracy na etacie powinniśmy dostać wszystko na co zasługujemy.  Ale musimy oswoić myśl, że to wszystko dostajemy na jakiś krótki czas. Dziś etat średnio trwa 3 lata i kilka miesięcy. Jeśli oswoimy tą tymczasowość i nie będziemy podchodzić do zdobycia pracy jako celu samego w sobie to łatwiej nam będzie przez to przechodzić.  Będzie to dla nas naturalne, będziemy na to przygotowani, bo każdy etap potraktujemy jako wkład w budowanie marki własnej i bez strachu pójdziemy dalej. To będzie po prostu kolejny krok naszego życia. Nie będzie to dla nas tragiczne, tak jak jest niejednokrotnie jeszcze teraz. Znalezienie pracy nie jest celem. Celem jest posiadanie takich kompetencji, umiejętności, wiedzy, wartości, cennych zasobów, które otworzą nam drzwi do kolejnych firm, kolejnych wyzwań u innych pracodawców, klientów.  Dziś nie sprawdza się zupełnie – „siedź w kącie, a znajdą cię”. W marce warto się trochę wychylić, zobaczyć, rozejrzeć, a nie kulić się i czekać.

Beata: Wyjeżdżasz na mnóstwo konferencji, Warszawa, Poznań, ile czasu Ci to zajmuje?

Anna: Zdecydowania za dużo czasu:). Ale jest to cenny czas i owocny!

Beata: Czy masz jeszcze czas na indywidualną pracę z klientami?

Anna: Konferencje traktuję jako formę komunikacji.  Ponieważ bardzo wierzę w markę offline’ową  to też odżegnywanie się od tego kontaktu „face to face”  z innym człowiekiem jest dla mnie nieporozumieniem. Dla mnie komunikacja offline jest nieodzowna, więc jeśli mogę ze swoim komunikatem dotrzeć do setki ludzi to się cieszę, bo dotarcie do nich pojedynczo zajęłoby mi na pewno więcej czasu. Dlatego konferencje traktuję bardzo poważnie.  Z tych właśnie konferencji najczęściej pojawiają się klienci indywidualni.

Wczoraj napisałam na FB, że mam pierwszy raz klienta, który jest właścicielem dużej firmy, z branży spożywczej.  Mają wiele nagród, sprzedają produkty na całym świecie, może poza Afryką. I właściciel zaczął się zastanawiać czy nie  potrzebuje popracować nad marką własną, bo myśli o rozpoczęciu innowacyjnego biznesu, a chce to już budować na swoim nazwisku. I nie trafił do mnie z wyszukiwarki, wcześniej słuchał prelekcji na jednej z konferencji.

Na konsultacje indywidualne przychodzą ludzie również po warsztatach grupowych, gdzie nie ma wystarczająco czasu, by zatrzymywać się nad pojedynczymi problemami uczestników. Niedawno przyszła do mnie klientka, 50-latka, która pragnie zrealizować swoje marzenie. Chce zainwestować część swoich oszczędności w założenie firmy. Ma to być firma dla ludzi dojrzałych. Ten pomysł rodził się w długo, a teraz go realizuje.

Beata: A wśród tych firm, które do Ciebie przychodzą więcej jest tych większych czy małych i mikro firm? Czy jest więcej kobiet czy mężczyzn?

Anna: Z firmami to jest różnie, są i małe i większe. Wszystko zależy od potrzeb i tego czy spotkamy się na swojej drodze.

Co do różnicowania płci, nie za bardzo to lubię, ale powiem Ci, że wygląda to tak, że na warsztaty i konferencje przychodzi więcej kobiet, ale na indywidualne zajęcia więcej mężczyzn.

Przyszedł do mnie niedawno klient, który był „załamany”, bo mógł stracić jednego z większych klientów.  Zrzucił to na karby swej marki, źle zbudowanej. Po kilku tygodniach współpracy jest duża szansa na uratowanie i klienta i przede wszystkim ich relacji. Trzeba pamiętać, mieć świadomość tego, że w każdej relacji, w pewnym momencie dochodzi do przesilenia i najlepiej wtedy porozmawiać szczerze o tym co nas boli, uwiera i zobaczyć co można z tym zrobić.

Beata: Powiedz mi jak wygląda proces budowania marki z klientem indywidualnym?

Anna: Spotykamy się raz w tygodniu na 2,5 godz. W tym czasie omawiamy co ma zostać zrobione na następne zajęcia. Klient to przygotowuje i na następnym spotkaniu doprecyzowujemy, poprawiamy. Wszystkie nasze działania rozpoczynają się od wizji, na której budujemy strategię. Wynikiem naszych spotkań jest spisany dokument. Strategia  zawiera elementy, które są wyznacznikiem dalszych działań np. komunikacyjnych.

Beata:Dlaczego to takie ważne?

Anna: Choćby po to, żeby tworzyć dobrą komunikację w social mediach trzeba mieć wizję i zgodną z nią strategię, wtedy nie będziemy mieli problemu z publikacją dobrych postów trafiających do odpowiednich odbiorców. Przed jej rozpoczęciem  trzeba sobie zadać pytanie  czemu ona ma służyć, co chcemy komunikować i do kogo. Bez strategii cała komunikacja może być nietrafiona.

Beata: Jak długo taki proces budowania marki trwa?

Anna: To jest bardzo różnie. Powiem tak, z doświadczenia wiem, że jeśli pracujesz solidnie nad jej budowaniem to po roku przyniesie to efekty.

Beata: Jakie są słowa wytrychy, słowa klucze w personal brandingu?

Anna: Powtórzę to – wszystko zaczyna się od wizji. Nie pracuję z ludźmi, którzy przychodzą do mnie i mówią: „chcę jakiejś zmiany w moim życiu, ale nie wiem co mogłabym robić”. To nie jest temat dla mnie. Mogę takiej osobie zarekomendować dobrego coacha. Dokładnie to robię. Potem te osoby wracają do mnie i pracujemy dalej. Lubię taką metaforę: Nie piszę scenariuszy czyjegoś życia, ale jak już mam scenariusz – podpowiem jak to zagrać. Jestem trochę jak reżyser, ale każdy aktor ma swój własny styl i musi to zagrać po swojemu.

Beata: Co Cię napędza?

Anna: Co mnie napędza? Wiesz co, chyba kontakt z publicznością. Konferencje służą mi bardzo energetycznie. W gruncie rzeczy bardzo mnie to nakręca! Niesamowite jest to, co dzieje się po konferencji. Jak przychodzą do mnie ludzie i rozmawiamy, śmiejemy się, umawiamy. Nieważne czy przyjdzie ich dziesięcioro czy dwoje. To jest niesamowita energia!

Beata: Jakbyś miała siebie opisać w kilku zdaniach?

Anna: Marzycielka bez listy oczekiwań, inspirująca, pozytywna pragmatyczka, optymistka twardo stąpająca po ziemi, z dużym naciskiem na rozwiązywanie problemów i obserwacji życia. Nie lubię wracać do tego co było, skupiam się na tym co możemy zrobić lepiej.

Beata: Twoje największe marzenie.

Anna: Największa sala w Nowym Jorku wypełniona po brzegi ludźmi, który przyszli na mój wykład. Poznać Angelę Merkel.

Beata: A pasje?

Anna: To będzie trudne. Mam logiczno-matematyczną naturę.  Uwielbiam rozwiązywać łamigłówki matematyczne i logiczne. Temu mogę poświęcić każdą wolną ilość czasu.  Każdą. Nie ma takiej strony internetowej, której nie znam, jeśli chodzi o te łamigłówki, ciągi.. Fascynuje mnie też medycyna, bo jestem biochemikiem z pierwszego wykształcenia. Śledzę to do dziś, zaczytuję się, mimo, iż nie jest mi to potrzebne do bieżącego działania.

Beata: Plany na najbliższe miesiące?

Anna: Konferencja naukowa w Łodzi na temat PB – maj. Festiwal Inspiracji – sierpień. Dublin. I dopięcie scenariusza na seminarium dla Norwegów. I to może na tyle na razie, bo nie chcę zdradzać od razu wszystkiego.

Beata: Dziękuję Ci za rozmowę!

Anna: Ja również!

Anna  Szubert jest pierwszym w Polsce certyfikowanym w USA Strategiem Personal Brandingu. Doradza firmom i osobom indywidualnym w zakresie budowania marki osobistej, kształtowania wizerunku, PR i protokołu biznesowego. Do grona jej klientów należą osoby ze świata sztuki, polityki, menedżerowie, przedsiębiorcy.
Występuje jako prelegentka na konferencjach, pisze artykuły do gazet biznesowych. Jest członkinią Stowarzyszenia Mówców Profesjonalnych – organizacji zrzeszającej najlepszych mówców motywacyjnych w Polsce oraz wykładowcą akademickim. Rok temu otrzymała statuetkę kobiety biznesu w konkursie organizowanym przez magazyn Businesswoman & Life, a w tym roku została nominowana do nagrody Polskie Lwice Biznesu w kategorii rozwój osobisty.
Poprzednie

Kiedy wędka wypada z rąk… – Anna Kossak

Wenusjanki – 4 maja 2015 – wizerunek, reklama i rap

Dalej

1 komentarz do “Portrety KP – Anna Szubert”

Możliwość komentowania została wyłączona.