Portrety KP – Diana Jankowiak

| |

Witam Was Dziewczyny!

W ramach zbliżającego się weekendu chcę Wam przedstawić młodą kobietę biznesu! Inspirujcie się i do dzieła!

Dianę Jankowiak, bo o niej mowa, poznałam w zeszłym roku na otwarciu programu Biznes w Kobiecych Rękach. Od tego czasu spotkałyśmy się na kilku Śniadaniach Przedsiębiorczych Kobiet i nieraz rozmawiałyśmy ze sobą. Miałyśmy też okazję uczestniczyć w warsztatach Justyny Kwiatkowskiej.

Beata: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z uczeniem się  języka angielskiego? Skąd taka miłość do tego języka?

Diana:  Języka nauczyłam się z kreskówek. Jako dziecko oglądałam w telewizji Cartoon Network, który był tylko po angielsku. Dużo się wtedy uczyłam ze słuchu. Ale muszę też pochwalić moją mamę, która posyłała mnie na prywatne lekcje od szóstego roku życia. To była świetna zabawa.

Beata : Od kiedy wiedziałaś, że chcesz zostać tłumaczką? Dlaczego nie nauczycielką

Diana: W mojej rodzinie krąży historia, według której już jako kilkulatka siadałam przez telewizorem, włączałam filmową wersję „Alicji w krainie czarów” i powtarzałam angielskie imiona i nazwiska aktorów jak lektor. Już miałam zacięcie do tłumaczenia ustnego 🙂 Ale dopiero w liceum skoncentrowałam się na językach, a że wtedy filologia wydawała mi się zbyt prostym kierunkiem studiów, wybrałam lingwistykę stosowaną, czyli studia dla tłumaczy dwóch języków obcych. Nauczanie to zupełnie inny zawód. Kilka lat uczyłam business English, teraz sama prowadzę zajęcia na macierzystej uczelni. Tłumaczenie dobrze łączy się z innymi moimi zajęciami.

Beata: Czy to był dobry wybór? Jesteś do dziś zadowolona z tej decyzji?

Diana: To był najlepszy wybór, jakiego mogłam dokonać. Gdy decydowałam o wyborze studiów, a później kariery w tłumaczeniach ustnych, nie wiedziałam jeszcze, jakie będą plusy i minusy tej decyzji. Działałam pod wpływem intuicji i nie zawiodłam się. To fascynująca praca!

Beata: Gdzie  pracowałaś po studiach – w firmie w dziale tłumaczeń, czy w agencji tłumaczeń? A może byłaś freelancerem?

Diana: Od razu zostałam freelancerem. Jeszcze przed ostatnimi egzaminami pracowałam przy projekcie workshadowingu w międzynarodowej korporacji, gdzie zdobyłam pierwsze komercyjne doświadczenie w tłumaczeniach ustnych. To było świetne przeżycie. A zaraz po studiach założyłam działalność i zaczęłam pracę w tłumaczeniach. Oczywiście na samym początku łączyłam wiele działań – sporo uczyłam, tłumaczyłam pisemne i ustnie. Z czasem na nauczanie zabrakło mi czasu i skupiłam się wyłącznie na tłumaczeniach, które do teraz dają mi mnóstwo satysfakcji.

Beata: Co najbardziej lubisz w tłumaczeniach? Wolisz tłumaczenia ustne czy pisemne? W których lepiej się czujesz?

Diana: Mój świat to tłumaczenia ustne – to praca dynamiczna, żywa, która wiąże się zawsze z wyzwaniem tu i teraz, a do tego zapewnia kontakt z ludźmi. Dzięki niej pracuję „skokowo” – otrzymuję zlecenie, przygotowuję się do niego gruntownie, a potem przez kilka godzin wypełniam kluczowe zadanie – staję się głosem klienta. Ale tłumaczenia pisemne też są częścią mojej pracy i mimo, że to zupełnie inny rodzaj aktywności, uważam je za niezwykle rozwijające. Lubię też zapewniać klientom kompleksowe usługi – jeśli sama nie mogę wykonać tłumaczenia, korzystam z sieci znajomych, sprawdzonych kolegów i koleżanek po fachu.

Beata: Jak to było – pomysł na firmę z produktami dla tłumaczy zaprowadził Cię do Biznesu w Kobiecych Rękach? Czy BwKR zainspirował Cię do stworzenia firmy?

Diana: Wszystko zaczęło się od pomysłu. A właściwie od problemu i potrzeby, którą znałam z  własnej pracy. Nie było dobrych notatników do tłumaczenia ustnego, a tłumacze w ogóle nie byli postrzegani jako potencjalna grupa konsumentów. A jak każda grupa zawodowa mamy różne potrzeby. Pomyślałam: „dość narzekania, czas działać”. Jedyny problem, jaki mnie wstrzymywał to zupełny brak wiedzy o biznesie. Tu pomógł mi program mentoringowy Fundacji Przedsiębiorczości Kobiet.

Beata: W czym Ci pomógł BeKR? Czy przyspieszył powstanie firmy? Co wniósł nowego, cennego?

Diana: Program był niezwykle pomocny na początkowym etapie. Z jednej strony otrzymałam wsparcie mentorki, doświadczonej bizneswoman, która pomogła mi rozwiązać wiele problemów i świeżym okiem spojrzała na pomysły. Z drugiej strony znalazłam się w grupie kobiet, które były na podobnym etapie. Wsparcie i wiedza, którą się dzieliłyśmy, były bezcenne.

Beata: Jak Ci się podobał BwKR? Co sądzisz o mentoringu? Czy poleciłabyś innym kobietom wzięcie udziału w tym programie?

Diana: Widzę duże zapotrzebowanie na tego typu programy. BwKR wypełnia lukę, bo daje szansę na rozwój w dobrych warunkach i pewne ramy na początku działalności. To bardzo ważne, bo ograniczony czas na działanie niezwykle motywuje do pracy. Mentoring to świetna forma rozwoju. Daje znacznie więcej niż jakiekolwiek szkolenia czy książki. Wiem, że nie w każdym przypadku para mentorka-mentee była dobrze dobrana. Ale mnie Marta Zięba-Szklarska bardzo pomogła. Dzięki niej poszerzyłam swój pomysł sklepu o blog i połączyłam nowy obszar z pracą tłumaczki i moją specjalizacją, energią i biznesem.

Beata: Jak dziś działa Twój sklep dla tłumaczy? Czy zainteresowanie produktami dla tłumaczy wzrasta?

Diana: Wszystko idzie w dobrym kierunku, a tworzenie nowych produktów i  praca nad sklepem dają mi mnóstwo satysfakcji. Nie będę nikomu mydlić oczu, to ogrom wysiłku! Ciągle jeszcze analizuję strategię, poprawiam szczegóły w sklepie, dodaję nowe funkcje, jak np. opinie o produktach czy FAQ. Ale zainteresowanie kolegów i koleżanek po fachu jest bardzo duże i to jeszcze bardziej napędza mnie do działania. Wiem, że jest jeszcze co najmniej kilka potrzeb, na które mogę odpowiedzieć, jak np. zestaw dla tłumaczy przysięgłych, nad którym obecnie pracuję.

10748776_755017697880604_628736454_n

Beata: Masz swoją drukarnię, z którą pracujesz na stałe? Gdzie składujesz produkty gotowe?

Diana: Współpracuję z drukarnią i innymi poddostawcami, ale zamówienia nie mogą dotyczyć dziesięciu sztuk. Żeby produkcja się opłaciła i bym mogła zaoferować klientom produkty w dobrych cenach, musiałam sporo zainwestować w pierwsze partie produktów. Póki co mój dom jest moim biurem, magazynem, kawiarnią, restauracją i sypialnią w jednym:)

DSC_5651

To zdjęcie i zdjęcie Diany Jankowiak wykonała Katarzyna Gołąbska z Soulmatestudio

Beata: Jak ogarniasz logistykę? Pracujesz z jakąś firmą kurierską?

Diana: Uważam, że w sklepie najwygodniej ma być moim klientom, dlatego daję im do wyboru wiele opcji przesyłki. Współpracuję zarówno z Pocztą Polską, jak i z kurierem i usługami Inpost, to absolutne minimum w przypadku sklepów internetowych.

Beata: Czy nadal pracujesz jako tłumacz? Masz jakichś stałych klientów?

Diana:  Tak, tłumaczenia nadal są dla mnie źródłem utrzymania i nie chcę z nich rezygnować. Wierzę, że mogę robić wiele różnych rzeczy, o ile wszystkie przybliżają mnie do życiowych celów, które sobie wytyczyłam oraz do wizji życia za pięć, dziesięć, piętnaście lat. Jak z pudełka czekoladek Foresta Gumpa, wybieram ze świata to, co najbardziej mi się podoba. Ale nigdy do końca nie wiadomo, co kryje się pod sreberkiem, dlatego warto zaryzykować!

DSC_5663

To zdjęcie i zdjęcie Diany Jankowiak wykonała Katarzyna Gołąbska z Soulmatestudio

Beata: Co daje Ci największą satysfakcję z pracy?

Diana: Źródłem ogromnej radości i satysfakcji jest dla mnie fakt, że moja praca ma sens. Gdy tłumaczę, pomagam wielu ludziom osiągać cele biznesowe, rozwinąć firmę, pogłębić wiedzę. Gdy pracuję nad sklepem i tworzę nowe produkty, ułatwiam i umilam pracę innym tłumaczom. To świetne uczucie 🙂

Beata: Jakbyś miała siebie opisać w kilku zdaniach, to….?

Diana: Jestem przedsiębiorcą, tłumaczką ustną i prowadzę sklep dla tłumaczy, w którym oferuję wygodne, ergonomiczne i przydatne produkty niezbędne w tym zawodzie. Mam w głowie mnóstwo pomysłów, ale i wizję przyszłości, do której konsekwentnie dążę. Lubię dynamikę w pracy i w życiu.

Beata: Twoje największe marzenie.

Diana: Marzy mi się, że zrealizuję choć połowę pomysłów, które mam w głowie. Ale oprócz tego, mam wizję, w której pracuję z różnych zakątków świata, raz w Polsce, raz na Bali czy w Brazylii. Pracuję nad tym, by ta wizja stała się rzeczywistością. Do tego muszę mieć, między innymi, godny zaufania zespół, który z zaangażowaniem i pasją będzie współtworzył Energię Tłumaczy.

Beata: Co lubisz robić w tzw. czasie wolnym?

Diana: Cenię sobie też czas spędzony w samotności, ciszy, spokoju, dlatego od pracy często odpoczywam z książką. Praca dostarcza mi tyle bodźców, że potrzebuję chwili, by przywrócić wewnętrzną równowagę. Uwielbiam też taniec: salsę, bachatę, kizombę – właśnie wybieram się na kurs salsy kubańskiej 🙂

Beata: Super! Udanego kursu zatem! Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Diana: Trochę planów twórczych, takich jak tworzenie nowych usług i wprowadzenie trzech produktów do sklepu. Poza tym, jednocześnie odświeżam stronę dianajankowiak.pl i piszę na nią zupełnie nowe copy. Najbliższe miesiące będą dla mnie pracowite. Będzie działo się dużo nowych rzeczy – już nie mogę się doczekać.  A lato to najlepszy dla mnie czas!

Beata: Dziękuję Ci za rozmowę!

Diana: Cieszę się, że miałyśmy okazję porozmawiać, wnikliwe pytania to dla mnie zawsze bodziec do przemyśleń!

Poprzednie

III Polish Businesswoman Congress – 10-11.04.15

Artykuł – Motywacja, cele i marzenia – Anna Kossak

Dalej