Fatalne zauroczenie – Anna Kossak

| |

O miłości powiedziano już chyba wszystko. Choć każdy mówi, myśli i przeżywa ją inaczej. W życiu spotykamy wielu potencjalnych partnerów, warto jednak zastanowić się czy zostawiać jednego dla nowopoznanego, czy to tylko chwila zapomnienia, czy coś więcej…Nie żyjemy w próżni i nasze decyzje wpływają na otoczenie i naszych bliskich, męża, dzieci i …kochanka. Pytanie czy warto. Na to oczywiście każda/y z Was musi sobie odpowiedzieć sam/a!

Zapraszam do artykułu Ani Kossak!

Anna Kossak w futrze

Fatalne zauroczenie

Anna Kossak

Kobiety przedsiębiorcze, silne, samodzielne, businesswoman… Samorealizacja, kariera, awanse… Druga strona medalu: z mężczyznami radzą sobie coraz gorzej, albo wcale. Czy jest to cena kariery? Nie, na to składa się wiele przyczyn (m.in. ta, że kobiety oczekują super partnerów, a nie umieją wychować synów na super facetów). Dziś chciałabym skupić się na jednym ze zjawisk: pchaniu się (czasem dosłownym!) w fatalne zauroczenie.

Będzie zupełnie niebiznesowo 🙂

Walentynki… Jedni je uwielbiają i traktują jako okazję do przyjemnego spędzenia czasu i obdarowania ukochanej osoby czymś sympatycznym, inni nie znoszą, uważając za niepotrzebny chłam i sztuczne naciąganie szczęścia, tak jakby pozostałe dni były gorsze. Jeszcze inni traktują ten dzień nie tylko jako święto zakochanych, ale jako święto miłości w ogóle i z tej okazji dbają zarówno o życiowego partnera, jak i dziecko czy psa. Osobiście nie znam zakochanego człowieka, który nie ucieszyłby się z walentynki od obiektu swych uczuć. Znam kilka zakochanych pań, dla których ten dzień jest przykry, bo ich wybrankowie nie chcą jakoś specjalnie się wysilić, opędzając się i złorzecząc na durne naśladownanie Ameryki.

Miłość…

Pisałam już o niej, także na moim blogu Pisałam też o tym, jak nie dać się omotać emocjonalnemu naciągaczowi. Pisałam o zaburzeniach osobowości, które uniemożliwiają stworzenie trwałej, dobrej relacji.

Dziś piszę o tym, jak uniknąć fatalnego zauroczenia.

Miłość od pierwszego wejrzenia się zdarza.

Obie strony wszystko stawiają na jedną kartę: kończą dotychczasowe związki, podejmują wyzwanie trudnych rozmów z dziećmi, postanawiają być ze swą miłością za wszelką cenę. Ale to się zdarza bardzo rzadko. Częściej można spotkać nagłą fascynację, która jak stos siana płonie intensywnie, acz krótko. I częściej dość szybko gaśnie u mężczyzny. Kobieta chce jeszcze, a on nie wie, o co chodzi… Z mitem dwóch połówek psychologowie rozprawiają się coraz powszechniej.

Nie spotkałam artykułu dotyczącego prewencji przed niewłaściwą relacją.

Niewłaściwą, czyli taką, która demoluje nasze życie i psychikę, w zamian dając krótką chwilę przyjemności. Tak się dzieje, kiedy decydujemy się na zażyłość z osobą zajętą, która wcale nie chce być wolna, a na pewno nie chce zmieniać obiektu zajęcia.

Kiedy przyjmiesz zaproszenie do trójkąta, przygotuj się na… samotność.

Oczywiście to nie jest tak, że trzeba tkwić w złym związku i nie można ułożyć sobie życia na nowo. Można. A najlepiej, kiedy ta decyzja wypływa z głębi potrzeb, a nie pod wpływem chwilowego kochanka (chociaż on może być kropką nad i…). Zdarza się, że dość dobry związek rujnujemy w przypływie chwilowego zauroczenia. Dość dobry, czyli taki, w którym nie jest nam źle, tylko emocje trochę oklapły… z naszym aktywnym udziałem, a jakże.

W kwestii podejścia do romansów widać wyraźne różnice płciowe.

Tak, wiem, zdarza się inaczej, ale w większości przypadków niestety jest właśnie tak. Niewiele kobiet umie znieść podwójne życie. Kiedy są z mężem, tęsknią za kochankiem, a przy kochanku z wyrzutami sumienia myślą o mężu. Dlatego wiele z nich decyduje się na odejście od męża – nieraz potem tego żałując. I często ku zaskoczeniu kochanka, który nie planował wspólnych rachunków i prania bielizny w jednej pralce.

Mężczyźni myślą szufladkami.

Kiedy jest w szufladce „praca”, to nawet od miłości swojego życia może dość obcesowo odebrać telefon. Kiedy jest w szufladce „żona”, to jest z żoną. W szufladce „kochanka” jest w jej ramionach i nie przyjdzie mu do głowy myśleć o żonie. I często nie przyjdzie mu do głowy, że kochanka coraz bardziej się angażuje i będzie chciała coraz więcej. A przecież nie taka była umowa, więc się odsuwa. Jak trafił na kobietę stabilną emocjonalnie, umiejącą uznać swój błąd, zostanie posłany do diabła i zapamiętany jako nieopłacalna inwestycja emocjonalna. „Zabawa” się zaczyna, kiedy kochankę ogarnie obsesja. Zalew SMS-ów, nachodzenie, donos do żony, obciach w pracy… Tak, zdesperowana, niestabilna emocjonalnie kobieta jest gotowa wiele zrobić, by „za karę” uprzykrzyć życie obiektowi swoich uczuć, a konkretnie: obiektowi swojej nienawiści i zawiedzionych nadziei. I nie ma znaczenia, że on podkreślał, że nie chce zobowiązań. On nie chce, ale ona zechciała i już.

„Kobieta wybaczy ci wszystko poza jednym: że jej nie kochasz”

 – mawia babcia mojej przyjaciółki. Coś w tym jest… Tyle że dojrzała kobieta co najwyżej zrobi laleczkę voo doo i na babskim wieczorze wraz z przyjaciółkami „podziuga” ją ile wlezie. Niedojrzała może urządzić taki „bal”, że facet zapamięta to przez trzy najbliższe wcielenia. „Facet nie myśli przed, kobieta przestaje myśleć po”.

„Nie tak miało być!”

Nawet jeśli w przypływie andropauzy jeden na trzydziestu zostawi swoją wieloletnią żonę dla kochanki, po jakimś czasie zorientuje się, że ona także ma wymagania, nie zawsze ma dobry humor, miesiąc miodowy się skończył… Pan  czuje się oszukany. A jeszcze kiedy pojawi się dziecko i mężczyzna schodzi na dalszy plan, to nagle była żona (w przypływie wściekłości na niego odrestaurowana, odchudzona, odmłodzona) jawi się jako ideał. Kochanka zdradzana z byłą żoną – jakże częsta historia…

Kobiety mają atawistycznie zakodowaną walkę o mężczyznę.

Tak, wiem: NIE wszystkie. A raczej część po prostu nad tym panuje i wybiera nie ruszanie „cudzesów”. Ale jakoś tak podświadomie odbieramy, że najatrakcyjniejszy jest ten zajęty. Skoro któraś go chce, znaczy się sprawdza się, więc po co oglądać się za wolnym nieudacznikiem. To oczywiście uproszczenie. Bardzo dużo fajnych mężczyzn jest wolnych. Czasem są pokaleczeni przez toksyczne relacje i nie nadają się do układania sobie partnerskiego życia, ale po terapii mogą być jak nowi.

Kobiety i seks dostępne są na wyciągnięcie ręki.

I to one zabiegają. Jeszcze niedawno obserwowałam, że kobieta, nawet jak nie jest zainteresowana danym mężczyzną, jeśli on wykaże się dużą cierpliwością, może ją sobie „uchodzić”.  Teraz widzę, że to kobiety przejmują stery i nie dość, że to one wybierają (tak było zawsze), to wykazują się dużą cierpliwością i skutecznością w „uchodzeniu”. Tradycjonalistki czekające na zdobywców zwykle kanalizują energię gdzie indziej, bo taki, o którego trzeba zabiegać, nie jest dla nich pociągający.

Jest jeszcze jedna różnica międzypłciowa:

większa solidarność mężczyzn i bardzo mała kobiet, jeśli chodzi o ładowanie się w romans z osobą zajętą. Owszem, są mężczyźni, którzy polują tylko na mężatki. Mają złudne poczucie gwarancji, że ta z mężem nie będzie ich nachodzić. Niejeden się zdziwił, a i po pysku od męża dostał. Kobiety rzadko patrzą tak: zajęty = nie ruszać. I nie mówię o przypadku, kiedy pan kłamie twierdząc, że z byłą nic go nie łączy i że jest wolny – to inna kategoria. Kobiety z pełną premedytacją uwodzą zajętych – często są to przyjaciółki – mężczyzn.

Do tego dorabiają teorię miłości.

Nie myślą o tym, że same nie chciałyby znaleźć się w takiej sytuacji, że nie chciałyby, by to ich dzieci zostały bez ojca na co dzień. I uwaga! Nie mówię tu o chwili zapomnienia. To się zdarza i jak nie ma konsekwencji, może pozostać miłym wspomnieniem (bez oceny moralnej, takie życie). Nie mówię też o parach, które patologicznie się rozstają i schodzą, bo trudno ustalić, kiedy ze sobą są, a kiedy nie. Mężczyźni z takich „związków” bywają uroczym materiałem na „chwilówkę”. Niebezpieczeństwo jest takie, że się zaangażujesz, a przyszłości raczej przed Wami nie będzie. Dużą sztuką jest umiejętne przecięcie takiej relacji, chociażby w momencie, kiedy on mówi, że swojej „byłej” jeszcze musi dać szansę chociaż porozmawiać… Wiej! Chce Cię wciągnąć do toksycznego trójkąta.

Nieangażowanie się w relację także jest wyborem, o którym często zapominamy.

Bo „jakoś tak samo się zrobiło”, „bo nie umiałam się oprzeć”… Ja się zakochałam! – zakrzyknie niejedna bohaterka trójkąta. Może i tak. Dlatego warto prewencyjnie nie dopuścić do zrobienia lokaty w nie swoim banku. Szkopuł tkwi w tym, że najprostsze rozwiązania są najtrudniejsze do wprowadzenia.

Żeby nie dać się uwikłać, wystarczy w odpowiednim momencie powiedzieć: „STOP!” 

i być konsekwentną.

Kobieta nawiązuje relację poprzez rozmowę, mężczyzna przez działanie. Stąd dużo biurowych, korporacyjnych, towarzyskich romansów. Zaczyna się od niewinnego chodzenia na kawę (nie każda kawa ma podtekst rzecz jasna), SMS-ów z życzeniami miłego dnia i dobrej nocy, coraz śmielszych mejli… I to jest ten moment, w którym jeszcze można się opamiętać. Bo za chwilę, kiedy dopuścisz go do swojego ciała, podlejesz się oksytocyną – będziesz chciała jeszcze. Zapobiec można zanim dasz się wciągnąć w wir. Później będzie bolało. Rozmowy o kłopotach z jego żoną, zwierzenia, wzywanie go na pomoc przy zmianie koła – to oczywiście może nic nie znaczyć, ale może znaczyć wiele. Nasz mózg umie spłatać takiego figla, który nazywa się: racjonalizacja. „Kawa to przecież nic złego!”, „Zmienił mi koło, i co z tego?”. Nic. Albo to, że zrujnujesz sobie życie.

Rezygnacja jest objawem dojrzałości i odpowiedzialności.

Dlatego dojrzały mężczyzna nie będzie leciał na każde wezwanie swojej byłej lub innej kobiety (wyśle kolegę, zamówi pomoc drogową i nawet zapłaci, aby tylko nie stawiać się w dwuznacznej sytuacji). Dlatego dojrzała kobieta przyjmie komplement, ale zrezygnuje z zaproszenia na drinka. I teraz uwaga: NIE twierdzę, że zawsze sytuacja jest dwuznaczna,

ale w gabinecie ciągle słyszę historie: „Sama nie wiem, jak do tego doszło…”, „Ja chciałem jej tylko pomóc, a jakoś tak wyszło…”,  „Miało być bez zobowiązań, a ona nachodzi mnie w pracy”, „Mówił, że ma żonę, ale myślałam, że ją zostawi…”.

Zanim się zbłaźnisz nachodzeniem i żebraniem o miłość, daj sobie pomóc.

Często zapominamy, że do miłości nikogo nie można zmusić, że człowiek może po prostu i wbrew naszemu rozsądkowi NIE chcieć z nami być. Z różnych powodów. Ma do tego prawo, tak jak my mamy prawo nie przyjąć awansów niechcianego wielbiciela. Oczywiście bywa tak, że po upływie czasu (nieraz i kilkudziesięciu lat!), nabraniu dystansu i innych doświadczeń, chce się dać dawnej miłości szansę. Ale jeśli na danym etapie ktoś nie chce mieć z Tobą do czynienia, uszanuj to. Jeśli nie możesz wytrzymać, poszukaj fachowej pomocy, bo zadręczanie najbliższych nie jest dobrym pomysłem. I to tyczy obu płci.

Zanim zryjesz mu karoserię ulubionej zabawki – pomyśl i poszukaj pomocy.

Zanim zarzucisz ją kwiatami, czekoladkami i swoją osobą – patrz wyżej.

Jeśli jesteś obiektem obsesyjnych ataków – zwróć się po fachową pomoc. Stalking jest karany, ale bez wsparcia psychologicznego będzie Ci trudno.

Siłą można zniewolić, ale nie zmusić do kochania.

A niewolnik tylko czeka na możliwość uwolnienia.

Samo nic się nie robi. Zawsze masz wybór. Że czasem trudny – cóż, życie…

Zanim zdecydujesz – pomyśl… 🙂 

O Ani: Portrety Kobiet Przedsiębiorczych – Anna Kossak

Poprzednie

Akademia Rekomendacji – 9 lutego 2015

Piszę, bo chcę – warsztat Kobiecego Karnawału – Krystyna Bezubik

Dalej