Witam Was,
I znowu siedzę w pociągu z południu kraju. Ostatnia godzina z kawałkiem została do Warszawy.
I jako, że w przedziale jest dwoje dzieci, a dodatkowo przeczytalam artykuł zwiazany z byciem jak dziecko stwierdziłam, że napiszę o tym słówko.
O co chodzi? Chodzi o cechy, które dla dziecka sa naturalne, a dla dorosłych już nie.
Pozwolę sobie opisać to na zasadzie pytań, może to skłoni Was do rekleksji, jak mnie ten artykuł. Swoją drogą polecam lipcowy „Sens”.
Czy jesteście zaangazowane w każdą czynność, którą robicie w 100 procentach? Hmmm…. ja nie, a dzieci? Albo coś robią z pełnym zaangażowaniem, albo nie robią wcale.
Czy jesteście wolne od pęt własnego wizerunku? Sądzę, żę nie, a dzieciom nie zależy na tym jak ich oceniają inni. One są naturalne.
Czy potraficie się bawić? Czy potrzebujesz zawierać nowe znajomości? A dzieci i owszem tak. Dla nich to jest niezbędne do samorozwoju, bo to nowe bodźce społeczne.
Czy potraficie przejść ze stanu płaczu do śmiechu w jednej chwili? Nie tak szybko jaj dzieci zapewne, raczej kojarzy się nam, dorosłym, to z brakiem stabilności emocjonalej. Szczerze mówiąc sama tak to interpretowalam, a jest zupełnie inaczej. To zjawisko nazywa się elastycznascią emocjonalaną. Prawda, że lepiej brzmi?
Czy macie łączność z własnym ciałem? Dzieci maja ogromną, wchodzą tam, gdzie nam już nie przychodzi do głowy, żeby wejść. Wiem to z obserwacji i opowieści zatrwożonych Mam,które maja synów batmanów skaczących z różnych regałów, zawieszonych na różnych wysokościach, na wersalki. Idąc dalej dziecko wie co chce jeść, a czego nie. Dorośli kierują się rozumem i wiedza kiedy jeść się powinno. Może warto czasem posłuchać swojego organizmu i dać mu to czego w tej chwili chce?
Czy jeśli kogoś poznajecie i zaprzyjaźniacie się to myślicie, ze to będzie na zawsze? A u dzieci tak jest. To jest powiązane z tym 100 procentowym zaangazowaniem we wszystko.
Czy macie przekonanie, że możecie wszystko? Chcialabym mieć tak myśleć. To co zachwyciło mnie w tym artykule Pani Ewy Nowak to stwierdzenie, ze „żeby być wybitnym człowiekiem, trzeba być trochę dzieckiem.” Może zatem warto szukać w sobie tego dziecka? I nie przycinać dzieciom skrzydeł?
Czy potraficie cieszyć się chwilą, czerpać radość ze zwyklych czynności? Chcialabym… bardzo. A przecież, powtarzając za Pania Ewą, ” sens wszystkim czynnościom nadajemy same/i.” Dlaczego zatem nie nadać zwykłej chwili wymiaru magicznego? To zależy od nas.
Czy czujecie się najważniejsze dla samych siebie? Czy jesteście zdrowymi egoistkami/takmi? Nie zawsze, prawda? Często z racji na innych, rodzinę, sytuacje zapominamy o swoich potrzebach. Dzieci zawsze starają się zaspokoić swoje potrzeby, niezależnie od wszystkiego.
Po przeczytaniu tego artykułu stwierdzilam, że gdybyśmy byli bardziej jak dzieci na codzień to bylibyśmy szcześliwsi. Pytanie tylko czy to możliwe.Co Wy na to ?
Na pewno możemy się zatrzymać nad zachowaniem dziecka, które nas złości czy irytuje i zastanowić się czego z tej sytuacji możemy się nauczyć.
Podsumowujac, pociąg był znowu spozniony. Eh… w takiej sytuacji dzieci maja się najlepiej, bo wtedy rodzice chcąc je zająć pozwalają na dodatkową porcję żelków czy paluszków.
Ja chciałam sobie wynagrodzić spóżnienie i poszłam do Warsu,ale nie było już sałatki, którą sobie wybrałam z menu i musiałam zadowolić się kanapką.Na szczęście była dobra 🙂
Życzę Wam bardzo udanego, krótkiego tygodnia pracy!
Wkrótce wracam z zapowiedzianą niespodzianką 🙂