Portrety KP – Anna Bocheńska

| |

Witajcie,

Dzisiaj poznacie kobietę niezwykłą – Annę Bocheńską, którą poznałam przez jeszcze jedną cudowną kobietę, Madzię Milewską.  Kilka dni przed tym poznaniem nas przez Madzię natknęłam się w sieci na film, w którym Ania opowiada o swojej restauracji DIFFERENT i jak przeczytałam w mailu od Madzi tę nazwę pomyślałam sobie, że już gdzieś ją widziałam. I jakie było moje zdziwienie kiedy ta kobieta na filmie okazała się być tą kobietą, która ma pomysł na restaurację w ciemności obsługiwaną przez niewidomych kelnerów i która chce się ze mną spotkać, żeby opowiedzieć mi o tym projekcie! Oto co powstało po naszym bardzo ciekawym spotkaniu. Zapraszam, poznajcie Anię!

Beata:  Witam Cię serdecznie i od razu zapytam o miejsce, które tworzysz – co to takiego?

Ania:  Otwieram restaurację w ciemności „DIFFERENT”. Jest to projekt prospołeczny, który połączy w sobie tworzenie miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych oraz cel integracji osób widzących z niewidomymi. Atrakcją będzie spożywanie posiłków w totalnej ciemności i powierzenie się pod opiekę niewidomych przewodników.

Beata:  A skąd ten pomysł?

Ania: Mam duże doświadczenie w organizacji eventów, potrafię obsługiwać dużych, wymagających klientów, w tym korporacje. Pomysł wpadł mi do głowy w 2008 roku kiedy to, razem ze współpracownikami, mieliśmy spotkanie w Novotelu, w restauracji „Dans le Noir?” z Paryża, która gościnnie, przez kilka miesięcy była w Warszawie. Tam połknęłam bakcyla, zachwyciłam się tym pomysłem – restauracją w ciemności obsługiwaną przez niewidomych kelnerów. Byłam zaskoczona tym, że potrafiłam się odnaleźć w ciemności, wiedziałam co gdzie jest, dobrze się bawiłam i naprawdę byłam zorientowana we wszystkim. Wyszłam stamtąd z niesamowitymi wrażeniami, emocjami, byłam bardzo podekscytowana tym genialnym pomysłem! Zaczęłam się przyglądać tematowi, badać świat niewidomych, spotykać się z nimi  i mogę już dziś śmiało powiedzieć, że teraz już wiem jak należy z nimi współpracować.

Beata: A było tam całkowicie ciemno czy taki półmrok, gdzie coś jednak widać?

Ania:  Warunki muszą być skrajnie ciemne. Pomieszczenia oświetlone muszą być oddzielone od tych całkowicie zaciemnionych. Kelnerzy muszą przejść przez śluzę oddzielającą ich od kuchni czy od pomieszczenia ze światłem. Również gość, który dostaje się z recepcji, z części widnej do tej części ciemnej, musi być przeprowadzony korytarzem, gdzie jest oddzielany śluzami od światła. No i zazwyczaj w tego typu restauracjach preferowane jest zostawianie telefonów komórkowych w szafeczkach na recepcji. U mnie też tak będzie. Chcę uniknąć sytuacji, kiedy to ciekawscy goście zaczną przyświecać sobie komórkami i zepsują w ten sposób zabawę wszystkim innym. Poza tym, taki odpoczynek od telefonów komórkowych sprawi, że goście będą mogli skoncentrować na tym co jest tu i teraz, na smakach, zapachach i swoich emocjach.

Beata:   Czy oprócz „Dans le Noir?” byłaś jeszcze w innej, podobnej restauracji?

Ania: Tak w Poznaniu, w restauracji „Dark” i w „Dine in the dark” w Warszawie. Tyle, że tam kelnerzy są pełnosprawni i pracują z noktowizorami. Noktowizory dają odrobinę światła, mają takie punkciki podczerwieni które widać w ciemności. Mnie to osobiście denerwowało i rozpraszało. Noktowizory delikatnie podświetlają wszystko wokół na taki zielonkawy odcień. To już nie ten sam klimat jak w całkowitej ciemności. Uważam, że osoba niewidoma jest bardziej „na miejscu”, w tego typu restauracji. Osoby pełnosprawne mogą przebierać w różnorodnych ofertach pracy, niewidomi nie mają tego komfortu…

Beata: Czy wszyscy kelnerzy będą niewidomi, a co z kucharzami i baristami?

Ania: Kelnerzy, którzy będą pracowali w ciemnej restauracji, będą w pełni niewidomi. Są to osoby, które poruszają się po swoim terenie bardzo sprawnie i mają znakomicie rozwinięty zmysł echolokacji. Jeżeli ktoś jest tylko częściowo niewidomy to nie ma tak mocno wyostrzonych zmysłów jak osoba, która jest niewidoma od urodzenia i porusza się w ciemności jak ryba w wodzie. Baristą może również być osoba niewidoma, szukamy odpowiedniej osoby do przeszkolenia. Kucharze będą pełnosprawni, widzący. Będzie wśród nich osoba z dużym doświadczeniem również w kuchni molekularnej. Przewiduję, że elementy kuchni molekularnej pojawią się w droższych zestawach i będzie to stanowiło naszą dodatkową atrakcję.

Beata: Jak wygląda wchodzenie do ciemnej części?

Ania: Niewidoma kelnerka, jeszcze w części jasnej, instruuje gości jak mają się jej uchwycić, żeby mogła ich wprowadzić w strefę ciemną. Jeśli jest więcej niż jedna osoba to wchodzą gęsiego trzymając się dłońmi za ramiona. Pierwsza zawsze idzie osoba niewidoma, wszyscy wchodzą w korytarz i zamykają się pierwsze drzwi potem jedna kurtyna, druga kurtyna i kolejne drzwi się zamykają. Za nimi jest już całkowicie ciemno, tak, że nie widzi się czubka własnego nosa! Mózg reaguje, krew zaczyna szybciej krążyć. To niesamowite doświadczenie. Jesteś wśród obcych ludzi, zaczynasz nasłuchiwać, wyostrza się słuch i węch, bo przecież nic nie widzisz! Tu ważny jest przewodnik, który instruuje subtelnie i ostrożnie doprowadza do stolika. Tylko toalety będą oświetlone 😉

Beata: A co z kartą? Jak wybiera się dania?

Ania: W naszej restauracji, jak nazwa DIFFERENT wskazuje, wiele rzeczy będzie zorganizowanych inaczej. Dania będziemy zamawiali w widnej recepcji na parterze. Menu będzie inne niż zwyczajne, ponieważ będzie można wybrać jedynie zestaw. Będą tańsze i droższe zestawy: mięsny, rybny i wegański. To NIE będzie na zasadzie przystawka, zupa i danie główne. Wymyśliłam taki sposób momentowy, co 10-15 minut kelnerka przyniesie coś innego. Stawiam na róźnorodność smaków tak, żeby każdy mógł odkrywać smaki od słonego, przez kwaśny, ostry do słodkiego. Całość będzie ułożona przez specjalistę, który zaplanuje, jak te smaki skomponować, żeby rozbudzić, rozniecić i doprowadzić klientów do rozkoszy podniebienia 🙂

Beata: A jak będą się kształtowały ceny?

Ania:  Zazwyczaj ceny w takich restauracjach są wysokie.  Te restauracje są zwykle małe, na maksimum 50 osób. Ceny kształtują się powyżej 100 złotych, bez deserów. Ja chcę zacząć od ceny 90 złotych za zestaw degustacyjny, wraz z deserem i napojem. Wszyscy wyjdą najedzeni i zadowoleni.

Beata: A jak wygląda lokal przy Jasnej, czy jest tam piwnica? Czy jest to przewidziane jako lokal całodobowy?

Ania:  Przewiduję, że dużą część moich gości będą stanowiły zorganizowane grupy m.in. korporacje. DIFFERENT będzie miała specjalną ofertę dla firm, korporacji, które często organizują spotkania integracyjne, działowe i chcę żeby moja  restauracja była dla nich atrakcją. Dopracowuję ciągle szczegóły obsługi klienta korporacyjnego, stawiam tutaj na profesjonalizm, bo wiem, jakie są oczekiwania takiego klienta. Wiem jak temu podołać 🙂  Chcę wynająć dwukondygnacyjny lokal na Jasnej 24, idealny do imprez grupowych. Jest tam parter – bardzo widny openspace i  poziom minus 1, który możemy wydzielić i zamknąć na spotkania w ciemności, choćby do bladego świtu!

Beata: A powiedz gdzie szukasz ekipy do restauracji?

Ania: Ekipa jest już niemalże zgromadzona. Mam ogromne szczęście do ludzi. W sumie ich nie szukam – oni sami mi wpadają w ręce! Bardzo mnie to cieszy. Zarządzając dużymi zespołami ludzi, zawsze miałam uczciwych i lojalnych pracowników. Jestem z tego dumna.  Gdy ktoś mi mówi, że biznes gastronomiczny to zupełnie inna bajka, że ludzie będą mnie okradać, okłamywać, to ja się z tym absolutnie nie zgadzam! Śmiem twierdzić, że są w błędzie, bo to od pracodawcy zależy, jak pracownik pracuje i czy go oszukuje czy nie. Będę pracowników szanowała i dam im wyższe pensje niż rynkowe. Wierzę w to, że będą szanowali swoją pracę i nikt mnie nie będzie okradał. Chcę stworzyć środowisko pracy oparte na zaufaniu i dobrej atmosferze. W stresie blokują się potrzeba zmian oraz ludzka kreatywność – i z innowacji nici.

Wyobraź sobie, że odnalazłam dziewczynę, która pracowała jako kelnerka w restauracji  „Dans le Noir?”, kiedy ta była w Warszawie w 2008 roku! Pracowało tam około 10 osób niewidomych. Wybrałam jedną dziewczynę albo ona mnie, już sama nie wiem. Ona marzyła o pracy w takiej restauracji. Skończyła podyplomowe zarządzanie gastronomią, zrobiła uprawnienia HACAP-owskie i modliła się o taką pracę jaką jej zaproponowałam. Kiedy do niej zadzwoniłam była bardzo szczęśliwa. To, że znajduję osoby które marzyły o takiej pracy, daje mi motywację do walki o ten projekt. Od jednej osoby z naszego zespołu usłyszałam „działaj, działaj bo ludzie na pracę czekają”!

Ania_Bocheńska_01

Zdj. wykonane przez Uśmiech proszę!

Beata: Powiedz czym się zajmowałaś/zajmujesz zawodowo?

Ania: Odkąd urodziłam córkę, mając 18 lat, zajmowałam się nią, domem, pracą i działalnością charytatywną. Pracowałam w kilku organizacjach pozarządowych. Pierwsza organizacja, w której pracowałam to było stowarzyszenie osób niepełnosprawnych i tam miałam do czynienia z różnymi typami niepełnosprawności. Później były inne organizacje, ale zawsze miałam styczność z osobami niepełnosprawnymi. Kilka lat pracowałam jako event menadżer. Przez ostatnie dwa lata obsługiwałam gigantyczną korporację TAURON Polska Energia. Organizowałam dla nich bardzo duże eventy symultanicznie w wielu miastach. We wrześniu 2014 roku zrezygnowałam z pracy w eventach, bo to praca minimum 12 godzin na dobę. Nie byłabym w stanie pracować w takim trybie i otworzyć restaurację. A docelowo może nawet sieć restauracji 🙂  Wszystko zależy od tego jak się nam powiedzie w Warszawie. Jeśli odniesiemy sukces to będziemy się otwierać w kolejnych miastach. Niedawno dostałam poważną propozycję, otwarcia DIFFERENT w Wietnamie…

Beata: Wow! To ciekawe. Aniu, masz już wyklarowany plan, miejsce, ekipę pracowników, kucharza – co z pieniędzmi na otwarcie i pierwsze miesiące działalności?

Ania: Chcę sfinansować to przedsięwzięcie z funduszy społecznych i rozpoczynam projekt crowdfundingowy na portalu www.Wspieram.to. Potrzebuję na ten projekt minimum 300 tys. zł, dlatego korzystając z okazji zapraszam wszystkich do wzięcia w nim udziału. Dla osób które nas wesprą finansowo przygotowałam vouchery do restauracji.

Beata: Kiedy chciałabyś ruszać? Jak myślisz ile czasu zabierze zebranie takiej sumy pieniędzy?

Ania: Marzy mi się uzbieranie 500 tys. zł do 16tego sierpnia, tzn. do dnia moich urodzin. Cudownie byłoby dostać taki prezent 🙂 Prawda? Jeżeli crowdfounding pójdzie dynamicznie i pojawią się spore wpłaty, to jest to jak najbardziej osiągalne. Przy takim obrocie sprawy otworzymy się 15tego października w Światowy Dzień Białej Laski.

Beata: Jakie jeszcze inne działania podejmujesz w celu promocji DIFFERENT?

Ania: Drukujemy ulotki, puszczamy informację o crowdfoundingu do mediów, może wezmą nas do Dzień Dobry TVN lub Pytanie na śniadanie. Zobaczymy, które media się odezwą. Na chwilę obecną mamy ponad 20 patronów. W tak zwanym międzyczasie  pracujemy nad stroną internetową www.restauracjaDIFFERENT.pl. Ta strona będzie trochę inna niż wszystkie, co za tym idzie będzie droższa. Chcę aby była dostosowana do potrzeb osób niewidomych. To zwiększa koszt. Wszystkie teksty powinny być możliwe do „zczytania”, przez program, którym posługują się osoby niewidome. Będzie też możliwość powiększania tekstu i tworzenia dużych kontrastów dla osób słabo widzących. Potrzebuję również stronę, która będzie miała sprawny system rezerwacji.

Beata: A gości niepełnosprawnych brałaś pod uwagę?

Ania: Brałam, ale moje oczekiwania zostały ostatnio rozłożone na łopatki, bo patronat medialny nad akcją przyjęła Głucha Polka Potrafi, jest to grupa kobiet zrzeszona na Facebooku. Gdy usłyszałam pytanie „jak państwo wyobrażacie sobie obsługę klienta głuchego w restauracji?” … zatkało mnie kompletnie. Osoba głucha bazuje na wzroku, a my tej osobie mamy odebrać jeszcze wzrok?! Jak osoba głucha poradzi sobie w ciemności bazując tylko na dotyku, węchu i smaku? To duże wyzwanie. Chyba dla takich osób, jednak wyjątkowo będzie potrzebny kelner z noktowizorem, zastanawiamy się nad tym jak sobie z tym poradzić. Bo jak głuchy z niewidomym w ciemnościach się porozumieją? To przekroczyło moje wyobrażenia o działaniach integracyjnych w DIFFERENT. Granice mojego projektu mocno się rozszerzyły, od strony, od której tego nie oczekiwałam. Oczywiście damy radę. Co do osób z niepełnosprawnością ruchową – przy wejściu do restauracji jest podnośnik dla wózków inwalidzkich ale musimy jeszcze zamontować system umożliwiający transport osób na wózkach z parteru do poziomu minus 1, gdzie będzie ciemna restauracja i toalety. Chcemy, aby osoby niepełnosprawne mogły być naszymi gośćmi, zależy nam na tym. Myślimy też nad programem dla rodzin osób niewidomych.

Beata: Aniu bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę. Wszystkich zapraszam do portalu www.wspieram.to, w którym na pewno odnajdziecie projekt Ani.

Ania: Również dziękuję Ci Beatko za spotkanie i możliwość przedstawienia mojego projektu. Wam czytelnicy dziękuję bardzo za uwagę i liczę na Wasze wsparcie. Już wkrótce, zapraszam w ciemno na Jasną 😉

Poprzednie

Artykuł – Twój wizerunek w biznesie – Kasia Malinowska

Wieczór autorski Magdy Przybysz

Dalej

Możliwość komentowania została wyłączona.