Tajemnica dobrego życia

| |

Wiele razy zapewne słyszałaś, że „wszystko jest w głowie”, „wystarczy chcieć”, bla…bla…bla… Kołczowie wszelkiej maści prześcigają się w głoszeniu różnorakich mądrości. Tak naprawdę mi to nie przeszkadza, jeśli sami prezentują to, co głoszą. A z tym bywa różnie. I tak jak z „mistrzami” nieraz zdarza mi się dyskutować (kilku za podważanie ich „mądrości” wyrzuciło mnie ze znajomych na Facebooku, pokiereszowałam niejedno ego heheh…), tak z nauką przekomarzać się trudno.

Anna Kossak

Przekonania – klucz do sukcesu lub porażki

Kilka naukowych ciekawostek

Kiedy przyglądam się różnym karierom i rozwojowi, niekiedy bardzo zdolnych ludzi, to widzę – i tu nie odkryję żadnej mądrości, tylko potwierdzę to, o czym się mówi – że kluczem do udanego życia w jakimkolwiek obszarze jest zaangażowanie w to, co się robi, oraz przekonania. Te wspierające pięknie prowadzą do celu, te ograniczające rujnują najlepszy pomysł. Słyszałaś o tym, że ludzie robią różne rzeczy, bo nie wiedzą, że to czy tamto jest niemożliwe? No właśnie.

Niejaki Bruce Lipton, biolog zajmujący się zgłębianiem wiedzy o komórkach i ich podziale, w ciągu wielu lat swoich badań doszedł do nowego zrozumienia natury życia jako takiego, człowieka w szególności. Uważa, że choroby cywilizacyjne, takie jak cukrzyca, nowotwory czy miażdżyca, NIE wynikają z działania jakiegoś genu, lecz złożonych zależności pomiędzy genami PLUS środowisko. Konkretne geny są powiązane z cechami i zachowaniami organizmu, ale nie są aktywne, dopóki COŚ ich nie aktywuje. A tym CZYMŚ jest właśnie środowisko, czyli to, czym oddychamy, co jemy i jakie mamy przekonania – czyli nasze emocje. Badania pokazują, że geny absolutnie nie kontrolują i nie determinują biologii.

Komórka pozbawiona genomu nadal żyje.

Nie leży biernie, lecz utrzymuje skoordynowane działania procesów fizjologicznych (wchłania, trawi, wydala, oddycha – jedynie nie może się dzielić). Co dowodzi, że geny NIE są najważniejsze, że to jedynie nośnik pewnych informacji – i to nie wszystkich. Pamiętam moje zdumienie, kiedy słuchając wywiadu z jednym z transplantologów dowiedziałam się, że mój bliźniak genetyczny – czyli osoba o identycznym genomie – może mieć inny kolor oczu, włosów i skóry, a także może być odmiennej płci… Jak TO możliwe?

Oprócz genów jest coś jeszcze.

Dwie identyczne genetycznie myszy auguti (z upośledzonym genotypem, chore i otyłe) otrzymały zróżncowaną dietę, tzn. jedna jadła to, co zwykle, a druga dostała dietę wzbogaconą suplementami z grup metylowych (nie, nie alkohol, tylko kwas foliowy, witaminę B12, betainę i cholinę). Okazało się, że jedna urodziła otyłe i chore potomstwo z żółtym futerkiem, a dzieci drugiej miały futerka brązowe, były szczupłe i zdrowe.

Wracając do transplantologii – naukowcy nie odnaleźli dwóch identycznych biologicznie indywidualności. Oprócz genomu mamy także receptory tożsamości komórek i to one są sprawdzane, kiedy szukany jest dawca.

BRCA1 i BRCA2 istnieją.

Czyli geny odpowiedzialne za raka piersi. Tyle tylko że zachorowanie na ten nowotwór w 95% przypadków (!) NIE jest spowodowany obecnością tych genów (m.in. Kling 2003). Od dawna mówi się, że drugi mózg mamy w jelitach. Nie wiem, czy nie pierwszy… Bo co nam po sprawnym myśleniu, jesli ciało choruje i boli? Dlatego dieta nie jest nowobogackim wymysłem (słowo „dieta” oznacza sposób odżywiania się, a nie jakieś cuda na kiju), a podstawą dbania o siebie.

Jest i właściwy mózg.

Który płata nam figle (fałszywe wspomnienia, przeinaczanie faktów, nawyki – także żywieniowe, nałogi – to jego sprawka) i który pomiata nami, jeśli mu na to pozwolić. Kiedyś pisałam o tym, że warto rządzić własnym mózgiem, a nie żeby on rządził nami. Jest to możliwe, wymaga wytrwałości i … chcenia, bo jeśli chcesz być szczupła, a wtryniasz śmieci – to jednak bardziej chcesz wtryniać śmieci niż być szczupła, więc nie ściemniaj.

Pamięć komórkowa.

Ze dwadzieścia lat temu przyszło mi do głowy, że musi być coś takiego jak pamięć komórkowa (skąd mi przyszło do głowy akurat takie określenie..?), czyli nie jesteśmy tabula rasa, tylko jednak jesteśmy sumą naszych przodków, jakoś tak energetycznie. Badania na myszach (biedne stworzonka) pokazują, że kiedy ciężarne myszy były rażone prądem w jakiejś konkretnej sytuacji (już nie pamiętam, jakiej), to ich dzieci rodziły się z lękiem, nie uzasadnionym w inny sposób niż dziedziczenie pamięci, ponieważ mioty innych myszy takiego lęku nie miały.

Dieta dla jelit, emocje dla mózgu.

Kiedy słyszymy, że ktoś siłą woli przezwyciężył chorobę, od razu podejrzewamy szarlatanerię i oszustwo. Ja akurat mam wśród najbliższych przypadek kogoś, kto co prawda nie wyzdrowiał, ale przy przekroczonej jakiś czas temu osiemdziesiątce, mając cały zestaw chorób cywilizacyjnych i przerzuty do kości – żyje samodzielnie, świadomie i bez bólu – nie biorąc środków przeciwbólowych.

Wróćmy do sukcesu i przekonań.

Obserwując innych, ale także siebie, wiem, że dbanie o emocje to podstawa egzystencji nowoczesnego człowieka i jego samoobrona przed chorobami, także psychicznymi. I nie chodzi tu – co też już wielokrotnie podkreślałam – o pozytywne myślenie typu: „będzie dobrze”. To może nie działać. Sedno to odczuwanie.

Tajemnica udanego życia: zdrowa dieta + zdrowe emocje = zdrowe ciało, zdrowy duch.

Dieta – to osobny temat. Na pewno cukier, pretworzona supermarketowa żywność i mięso z przemysłowej hodowli to mordercy. Emocje wytwarzamy także pod wpływem naszych przekonań. Jesli wymyślę sobie, że będę ślicznym młodym chińskim chłopcem, to… mogę tak się czuć. W przekonaniach dokładnie o to chodzi: co i jak czujesz. Jeśli jesteś pełna blokad i kompleksów (a kobiety na całym świecie są ich pełne), to żaden hurra optymizm tego nie przykryje. Jeśli źle Ci samej ze sobą, to z nikim nie będzie Ci dobrze. Jesli uważasz, że jesteś brzydka i głupia, to dlaczego ktoś miałby sądzić iaczej?

Mózg zadowolonego człowieka zasila jego ciało.

Stres zabija właśnie dlatego, że pod jego wpływem ciało wydziela zabójcze substancje, które wchodzą w reakcje z niedobrym dla ciała skutkiem. Choroby cywilizacji to nie tylko choroby ciała, ale i duszy. Społeczeństwa, które żyją bez gadżetów i Kim Kardashian, są szczęśliwsze, bardziej zintegrowane i nie cierpią na depresję.

Nie można najeść się i wyspać na zapas.

Tak samo o swoją kondycję emocjonalną nie da się zadbać na zaś. Człowiek jest sam odpowiedzialny za to, co myśli, czy nakręca się korzystnym dla siebie paliwem. Zamartwianie się, hodowanie urazy, smętactwo – to trucizna, której ja prywatnie unikam. Sama nie stosuję i nie zadaję się z takimi ludźmi – nawet jeśli są z rodziny.

P.S.

Bruce Lipton napisał książki: „Biologia przekonań” i „Biologia wiary”. Podtytuł obiecuje uwolnienie mocy świadomości, materii i cudów, ale na to nie licz. Za to przytacza szereg różnych niezwykle interesujących badań, które mnie, jako racjonalistkę z inklinacją do transcendencji, bardzo  ucieszyły 🙂

Poprzednie

Kobiety czas na kawę! – spotkania warsztatowe dla pań w Warszawie!

„Kobiecy Challenge” – o kobietach, inspiracjach i zmianach

Dalej